Gdyby prognozy miały sprawdzić się jeden do jednego, właściwie można by było dopisać Ołeksandrowi Usykowi już 21. zwycięstwo na zawodowym ringu, a Daniel Dubois lizałby rany po drugiej porażce. Z pewnością dużo łatwiej byłoby mu pogodzić się z tą przegraną, gdyż do ringu wchodzi z pozycji zdecydowanego underdoga, niż z przykrym scenariuszem, który ziścił się w starciu z Joe Joyce'em przed trzema laty. Nie ulega wątpliwości, że tysiące fanów przybędą na stadion w stolicy Dolnego Śląska, a miliony zasiądą przed telewizorami, aby zobaczyć spodziewaną wiktorię Usyka, lecz nie zabraknie też takich, którzy mocno trzymają kciuki za sensacyjne rozstrzygnięcie. Dlatego sport, w tym także i boks, wyzwalają tak ogromne emocje. Ołeksandr Usyk celuje w Tysona Fury'ego. W sobotę na drodze Daniel Dubois 36-letni Usyk pragnął walki z Tysonem Furym, która wyłoniłaby bezdyskusyjnego mistrza świata. W tej chwili w posiadaniu ukraińskiego czempiona są trzy prestiżowe pasy WBA, WBO i IBF wagi ciężkiej. W puli pojedynku znajdzie się także mniej ceniony, mianowicie IBO. Z kolei czwarty, ostatni, z wielkich tytułów, a dla niektórych wciąż najbardziej elitarny - WBC, dzierży "Król Cyganów", jak nazywany jest 35-letni Fury. Ponieważ jednak wielomiesięczne pertraktacje nie zakończyły się powodzeniem, każdy z mistrzów poszedł w swoją stronę, co wiele mówi na ich temat, a także o powadze samych federacji. Fury dostał zgodę, choć przepisy na jedną walkę w roku w obronie trofeum powinny być respektowane, aby stoczyć medialny pojedynek z byłą gwiazdą MMA, Francisem Ngannou. Walka z debiutantem w boksie, najprawdopodobniej zakontraktowana na 10 rund, jest zaplanowana na 28 października w Arabii Saudyjskiej, ale Brytyjczyk z szalenie skomplikowaną osobowością nie będzie ryzykował utraty pasa. Usyk idzie zaś drogą, która jest wyrazem szacunek dla boksu i kibiców, przystępując do obowiązkowej obrony z pretendentem z ramienia WBA, Danielem Duboisem. I choć uchodzi za zdecydowanego faworyta, to wiele ryzykuje. Banałem byłoby jedynie powiedzieć, że w sporcie niespodzianki, a także sensacje, się zdarzają, ale gdy dodamy do tego wagę ciężką z piekielną mocą uderzeń, robi się jeszcze poważniej. "Staję tutaj jako żołnierz, przedstawiciel całej Ukrainy. Będę się bił z myślą o mojej ojczyźnie i rodzinie - zakomunikował Usyk na finałowej konferencji prasowej. A odnośnie samych przygotowań z uśmiechem dodał: - Graliśmy w piłkę nożną, tańczyliśmy, a więc jestem gotowy do walki. Wykonaliśmy dobrą robotę. Dariusz Michalczewski prognozuje popis Usyka. Jednocześnie przestrzega mistrza Można być pewnym, że Ukrainiec, jak to ma w zwyczaju, ultraprofesjonalnie podszedł do przygotowań, nie lekceważąc prawdziwego "ciężkiego", jakim jest Anglik. Wszystkie osoby, które miałby przywilej z bliska przyglądać się urywkom zajęć podopiecznego trenera Siergieja Łapina, byli pod ogromnym wrażeniem. Usyk na każdym kroku udowadnia, że jest wszechstronnym atletą, a jego maestria, czyli kapitalne poruszanie się w ringu, przebogaty wachlarz akcji i kombinacji uderzeń, a także ciągle imponujący refleks, nie są dziełem przypadku. "Szaleństwo" Usyka było widoczne podczas treningu otwartego, gdy fantastycznie, do jednej z piosenek, zademonstrował koncertową pracę nóg. Publiczność biła brawo i kręciła głowami z zachwytem. Dubois nie ma nic z takiego artyzmu, ale potrafi bardzo mocno uderzyć. I choć z zasady z dużym respektem wypowiada się o Ukraińcu, to w rozmowie z "Daily Mail" dał się ponieść i pogroził czempionowi. - Zgotuję Usykowi piekło w ringu i zaszokuję świat - wycedził londyńczyk. Były czempion polskiego boksu zawodowego Dariusz Michalczewski, który w swoich latach świetności był największą gwiazdą grupy Universum, w której swoją pozycję u jego boku dopiero budowali Witalij i Władimir Kliczko, w rozmowie z Interią podkreśla wielką rangę wydarzenia. "Tygrys", jak to miał zawsze w zwyczaju, bardzo konkretnie dzieli się swoimi przewidywaniami na sobotnią walkę wieczoru. - Sama impreza, patrząc przez pryzmat rangi pojedynku, jest niesamowita. Ale powiem ci szczerze, jeśli od razu pytasz mnie o mój typ, to przewiduję jednostronną walkę. Uważam, że Usyk zdecydowanie wypunktuje Duboisa, czyli ogra go pięknie dla oka wykorzystując swoje największe atuty, a być może nie da mu ugrać nawet sztycha. Jednak za rogiem czai się także niebezpieczeństwo - powiedział "Tygrys", który aż przez dziewięć lat dzierżył mistrzowski pas federacji WBO w kategorii półciężkiej. Trwającą blisko dekadę hegemonię udokumentował aż 23. obronami mistrzowskiego pasa. 55-latek, popijając w piątkowy poranek kawę, z autopsji podzielił się swoimi spostrzeżeniami, które każą Usykowi szalenie skoncentrowanym podejść do młodszego o jedenaście lat przeciwnika. Choć Usyk dźwigał już na swoich barkach wielokrotnie wielką odpowiedzialność, ciężar oczekiwań i własnych ambicji, to zdaniem "Tygrysa" ładunek emocjonalny tego widowiska będzie niespotykanie wymagający. Przypomnijmy, to m.in. pięściarzowi zależało, by boksować jak najbliżej ogarniętej wojną Ukrainy, na trybunach ma zasiąść mnóstwo kibiców z jego ojczyzny, którzy znaleźli bezpieczną przystań nad Wisłą, wobec czego cała impreza dalece wykracza poza wymiar wyłącznie sportowy. "Tygrys" Michalczewski: Usyk to pan-bokser. Prawdziwy ambasador tego sportu - To wszystko sprawia, że emocje będą na maksymalnym poziomie. A one tylko szkodzą, gdy masz to wszystko w swojej głowie, wtedy jesteś tylko słabszy. I z tym będzie musiał sobie poradzić, chcąc ten piękny dzień dla swojego narodu uświetnić wygraną - twierdzi Michalczewski. Były czempion podkreśla, że osobiście nie zna Ukraińca, ale oceniając po medialnym wizerunku, jest zbudowany postawą prezentowaną przez swojego wielkiego następcę. I cieszy się, że w czasach, gdy granice żenady przesuwane są coraz bardziej, boks ma takiego człowieka. - Powiem szczerze, że nigdy nie spodziewałem się, iż Usyk pójdzie do wagi ciężkiej, ale zrobił to w spektakularnym stylu. Nie wierzyłem, a więc pomyliłem się, tymczasem bardzo dobrze daje sobie radę z naturalnymi dużymi, co pokazał w dwóch pojedynkach z Anthonym Joshuą. Teraz, jeśli tylko nie powinie mu się noga w sobotę, choć gdzie drwa rąbią tam wióry lecę, będzie brakowało mu już tylko wygranej nad Furym - dodał były mistrz świata federacji WBO, WBA, IBF w kategorii półciężkiej oraz WBO w kategorii junior ciężkiej. Patrząc na kartę walk, już na pierwszy rzut oka brakuje mocnych, polskich nazwisk, co na swój sposób pokazuje obecny stan rodzimego pięściarstwa. Tym bardziej można się cieszyć, że ku chwale dwóch krajów, Ukrainy i Polski, walczy wielki talent Fiodor Czerkaszyn (22-0-0), który stoczy wymagający pojedynek na karcie głównej. Rywalem pochodzącego z Charkowa sportowca, budującego obecnie swoją karierę w Stanach Zjednoczonych, będzie Anauel Ngamissengue (12-0-0). "Biało-Czerwonych" zobaczymy na karcie wstępnej, a będą nimi Damian Tymosz (7-2-1) oraz pięściarz ze sporymi "papierami" na zrobienie kariery, Rafał Wołczecki (9-0-0). Bramy Tarczyński Arena dla kibiców będą otwarte w sobotę od godziny 17. Karta wstępna: 16:30 Bryce Mills (12-1-0) vs Damian Tymosz (7-2-1)16:50 Vasile Cebotari (13-0-0) vs Joel Julio (39-17-0)17:30 Nursultan Amanzholov (5-0-0) vs Lazizbek Mullojonov (3-0-0)17:55 Rafał Wołczecki (9-0-0) vs Roberto Arriaza (19-7, 14 KO)18:40 Ziyad Almaayouf (3-0-0) vs Janos Penzes (2-4-0) Karta główna: 19:00 Daniel Lapin (7-0-0) vs Aro Schwartz (20-6-1)20:00 Fiodor Czerkaszyn (22-0-0) vs Anauel Ngamissengue (12-0-0)20:40 Dmytro Mytrofanov (13-0-1) vs Hamzah Sheeraz (17-0-0)21:40 Denys Berinchyk (17-0-0) vs Anthony Yigit (27-3-1)22:40 Aadam Hamed (debiut) vs Vojtech Hrdy (1-2-0, 1)23:00 Oleksandr Usyk (20-0-0) vs Daniel Dubois (19-1-0)