W ostatnich tygodniach z obozu Pacquiao zaczęły dobiegać głosy, że były ośmiokrotny zawodowy mistrz świata chciałby zmierzyć się w bokserskim ringu z Conorem McGregorem. Irlandczyk, aktualny mistrz UFC w wadze lekkiej, stał się liczącą postacią w świecie boksu po sierpniowej walce z inną legendą ringów - Floydem Mayweatherem Jr. McGregor co prawda przegrał w 10. rundzie przez techniczny nokaut (TKO), ale przez większość pojedynku toczył równą walkę ze słynnym Amerykaninem. Jeszcze ważniejsze było to, że obaj uczestnicy pojedynku podzielili między sobą ponad 400 milionów dolarów. Medialne zamieszanie Pacquiao rozpoczął w Święto Dziękczynienia, gdy wysłał do McGregora wiadomość za pomocą mediów społecznościowych. W niej nie tylko życzył Irlandczykowi wszystkiego najlepszego, ale również namawiał go do utrzymania znakomitej formy. Przed kilkoma dniami Filipińczyk, w swoim kraju pełniący funkcję senatora, poszedł jeszcze dalej w rozmowie z agencją AFP. - Nawiązaliśmy już kontakt z obozem McGregora, ale dalsze rozmowy jeszcze się nie odbyły. W przypadku udanych negocjacji nie miałbym nic przeciwko, byśmy zmierzyli się w prawdziwej bokserskiej walce - stwierdził Pacquiao, który dodał, ze wedle jego wiedzy również McGregor chciałby takiego pojedynku. Po tych słowach Filipińczyka zareagował prezydent UFC Dana White. - Cała ta sytuacja jest dziwna, gdyż to z naszą federacją McGregor jest związany kontraktem. Jeżeli otrzymam potwierdzenie słów Pacquiao, to podam do sądu zarówno jego, jak i jego przedstawicieli - powiedział White w rozmowie z reporterami podczas gali UFC Fight Night, która odbyła się w kalifornijskim Fresno. WM