Krzysztof Głowacki udanie powrócił po dwóch porażkach. Trzeba jednak oddać, że przegrywał walki o mistrzostwo świata WBO kategorii junior ciężkiej, najpierw z Mairisem Briedisem, a potem z Lawrencem Okoliem. "Główka" czekał na zwycięstwo od 10 listopada 2018 roku. Wtedy, jednogłośną decyzją sędziów pokonał Maksima Własowa. Teraz zakończył tę niekorzystną passę. Dziś, w rodzinnym Wałczu, Głowacki mierzył się z Francisco Rivasem Ruizem. Meksykanin praktycznie w ogóle nie wyprowadzał ciosów. Był "workiem treningowym" dla Polaka. Już w pierwszej rundzie dwa razy leżał. Polak chciał jednak zrzucić "ringową rdzę" i nie zależało mu, aby szybko nokautować rywala. Tylko dlatego Ruiz dotrwał do czwartej rundy, ale więcej już tego obijania nie dało się ciągnąć. Meksykanin ponownie wylądował na deskach i pojedynek został przerwany. Zwycięstwa Tryca i Bednarka Ze znacznie gorszej strony pokazali się Mateusz Tryc i Kamil Bednarek. Ten drugi miał spore kłopoty z przeciętnym Gruzinem Iago Kizirią. Wygrał niejednogłośną decyzją. Dwóch z trzech sędziów punktowało jego zwycięstwo. Jeden widział wygraną rywala. Takich wątpliwości nie było w walce Tryca, choć on też nie zaprezentował się najlepiej. Choć jednogłośnie pokonał Omara Garcię, to nie mógł być zadowolony ze swojej postawy. Miał trochę kłopotów, ale pozostał niepokonany.