To był bardzo kontrowersyjny main event. Przed walką wylała się fala nienawiści pomiędzy oboma panami. Padało wiele wyzwisk, pomówień i agresji z obu stron. Dzień przed galą konflikt przekroczył kolejną granicę, bowiem "Don Kasjo" zaczął przytaczać prywatną rodzinną sytuacją Marcina Wrzoska. "Zombiakowi" puściły nerwy i doszło do przedwczesnego zakończenia programu. Panowie już raz mieli okazję mierzyć się w klatce. Na gali FAME MMA 12 w Ergo Arenie doszło do ich pierwszego bokserskiego pojedynku. Wówczas na Wrzosku wisiała wielka presja, bowiem szef KSW Maciej Kawulski zapowiedział, że jeżeli jego podopieczny przegra, może nie wracać do organizacji. Tak też się stało, niespodziewanie zwyciężył Życiński, a "Polish Zombie" od tamtego czasu nie wystąpił w KSW, ale za to mocno rozwinął swoją karierę freak fightera. Niebywała sytuacja na gali w Polsce. Pokonał dwóch rywali na raz Ostatecznie drzwi oktagonu się zamknęły i rozpoczęła się rewanżowa potyczka. Od pierwszych sekund widać było przewagę Wrzoska, który umiejętnie skracał dystans, a jego celne ciosy dochodziły do głowy rywala. "Don Kasjo" dopiero pod koniec starcia zaczął łapać swój rytm, ale nastąpiła przerwa. W drugiej odsłonie "Polish Zombie" już znacznie przeważał, to były trudne chwile dla Życińskiego, który inkasował cios za ciosem. Mimo wszystko zdołał wypalić pojedynczymi uderzeniami, ale nie robiły one wrażenia na byłym mistrzu KSW. W trzeciej rundzie było już więcej brudnego boksu, zdecydowanie częściej panowie przebywali w klinczu, co było jedyną obroną "Don Kasjo" przed kolejnymi natarciami Marcina Wrzoska. Ostatecznie wybrzmiał końcowy gong i przyszło czekać na dość oczywistą decyzję sędziów. Arbitrzy jednomyślnie wskazali Marcina "Polish Zombie" Wrzoska jako triumfatora. Chwilę później "Kasjo" wystawił do rywala środkowy palec, przez co doszło do chwilowej przepychanki. Na szczęście szybko sytuacja została opanowana.