Euforia fanów pięściarstwa towarzyszyła komunikatowi platformy streamingowej Netflix, która ogłosiła, że w 2024 roku Mike Tyson powróci na ring i zmierzy się z blisko trzy dekady młodszym Jakiem Paulem. Według pierwotnych ustaleń panowie mieli skrzyżować rękawice w lipcu, jednak na krótko przed tą walką "Żelazny Mike" zaczął mieć poważne problemy ze zdrowiem, które uniemożliwiły mu wówczas wejście do ringu. Organizatorzy zmienili więc datę pojedynku na listopad i wtedy już wszystko odbyło się zgodnie z planem. Głośno o przyszłości Tysona Fury'ego. Aż nie chce się wierzyć, poruszenie gwarantowane Mike Tyson wraca wspomnieniami do walki z Jakiem Paulem. Ujawnił zaskakujące szczegóły Tak jak można było się tego spodziewać, powracający do rywalizacji po blisko dwóch dekadach Mike Tyson nie dał rady młodszemu przeciwnikowi i ostatecznie przegrał pojedynek. Ring opuścił jednak naprawdę zadowolony, o czym opowiedział teraz w wywiadzie dla Fox Sports Radio. "Jestem trochę przygnębiony. Musieliśmy wrócić do naszego codziennego życia. Przygotowywaliśmy się do tego starcia przez dziewięć miesięcy. To jedna z tych sytuacji, kiedy przegrałeś, ale mimo to wygrałeś. Jestem wdzięczny za ostatnią noc. Nie żałuję, że wszedłem do ringu po raz ostatni" - przekazał. 58-latek podzielił się również szokującymi szczegółami na temat pojedynku z Jakiem Paulem. Jak się okazało, przez większość walki legendarny bokser nie był w pełni świadomy tego, co się dzieje. "W pewnym sensie straciłem przytomność. Nie oglądałem tej walki. Pamiętam, jak wróciłem z pierwszej rundy, a Jake wykonał coś w rodzaju ukłonu. To ostatnia rzecz, jaką pamiętam. Później poszedłem do domu, w którym się zatrzymaliśmy, wyszedłem z domu z żoną i dziećmi, poszedłem na afterparty, a potem wróciłem" - zdradził. Mike Tyson zakończył pięściarską karierę z naprawdę imponującym bilansem walk. Stoczył on bowiem łącznie 59 walk zawodowych i wygrał aż 50 pojedynków. Cztery występy Amerykanina zakończyły się porażką. W dwóch przypadkach walka została ostatecznie uznana za nieodbytą (tak było podczas starcia z Andrzejem Gołotą w październiku 2000 roku i podczas pojedynku z Orlinem Norrisem w październiku 1999 roku). Spełniło się świąteczne marzenie Julii Szeremety. Wszystkim się pochwaliła