"Król Cyganów" chwilowo bawi się w wrestling, lecz prawdopodobnie 22 lutego wyjdzie do rewanżu z Deontayem Wilderem (41-0-1, 40 KO). Ten jednak najpierw musi się uporać z Luisem Ortizem. - Fakt, Ortiz ma już z pięćdziesiąt lat, ale na początku walki wciąż może być bardzo niebezpieczny. Lepiej niech Wilder go nie lekceważy. Mnie już nie zostało dużo walk. Maksimum trzy, nie więcej. A potem będę się relaksował na plaży - kontynuował Anglik, który cztery lata temu zatrzymał niesamowitą serię Władymira Kliczki, pozbawiając go trzech pasów mistrzowskich. - Nie mam pojęcia, skąd Kliczko czerpał motywację i tak długo boksował. Brytyjczyk w przeszłości zasiadał na tronie federacji IBF, WBA i WBO. Jeśli pod koniec lutego pokonałby w rewanżu Wildera, przejąłby ostatni z liczących się pasów, ten w wersji WBC. - Wilder miał wielką szansę, którą zmarnował. W naszej pierwszej walce miał niepowtarzalną okazję. Wracałem wtedy po długiej przerwie, bardzo się odchudziłem, a jemu i tak się nie udało. Dlatego Wilder sam przestał wierzyć, iż może mnie pokonać. Tym bardziej, że ma już 34 lata, lepszy nie będzie i powoli on także zbliża się do końca kariery - zakończył Fury.