28 października Tyson Fury w Arabii Saudyjskiej wszedł do ringu z Francisem Ngannou. "Na papierze" zapowiadało się to na spacerek dla pięściarza z Wysp. Rywal nigdy dotąd zawodowo nie boksował, koncentrując się przede wszystkim na mieszanych sztukach walki. Zaprezentował się jednak ze znakomitej strony, umiejętnie wykorzystując słabości faworyzowanego przeciwnika. Posłał nawet "Gypsy Kinga" na deski i choć ostatecznie przegrał niejednogłośnym werdyktem sędziów, pozostawił po sobie znakomite wrażenie. Z miejsca wskoczył też... na dziesiąte miejsce rankingu federacji WBC. "Totalna kompromitacja Tysona Fury'ego" - komentował dziennikarz Interii, Adam Lewicki. Brytyjczykowi, mimo wygranej została do przełknięcia gorzka pigułka i lizanie ran. To, jak wypadł rodzi wątpliwości, czy będzie w stanie przeciwstawić się Ołeksandrowi Usykowi w wielkiej walce unifikacyjnej. Dojdzie do niej 17 lutego w Ryiadzie. Pierwotnie mówiło się nawet o 23 grudnia, lecz termin przesunięto. Jak sugerują niektórzy - właśnie z uwagi na "popis" Fury'ego. Tymczasem 35-latek znów "oberwał", w dodatku - z zaskoczenia. "Cios" w Tysona Fury'ego "W obroty" wziął go Zhilei Zhang. Chińczyk, aktualnie klasyfikowany przez "Boxrec" jako szósty "ciężki" świata nie przebierał w słowach, podważając umiejętności Fury'ego, a nawet... jego odwagę. Można odebrać te słowa jako rzucenie wyzwania mistrzowi federacji WBC. Według Chińczyka ten jednak nie chce z nim walczyć, podobnie jak inni przedstawiciele "wielkiej czwórki": Ołeksandr Usyk, Anthony Joshua i Deontay Wilder. "Uciekają ode mne" - uważa. Walka Usyk - Fury. Mike Tyson już ma faworyta Zhang ostatnią walkę stoczył we wrześniu, pokonując Joe Joyce'a przez nokaut. Łącznie w ringu stawał dotąd 27 razy. Przegrał tylko raz - w sierpniu 2022 roku w Arabii Saudyjskiej z Filipem Hrgoviciem jednogłośną decyzją sędziów.