"Król Cyganów" był uważany za faworyta starcia i nie zawiódł oczekiwań, choć eksperci zauważali, że Whyte jest w stanie napsuć mu sporo krwi. W piątej rundzie pojedynku Fury umiejętnie jednak "napoczął" przeciwnika, a w szóstej celnym podbródkowym posłał go na deski, świętując 32. zwycięstwo w karierze. Niedługo później potwierdził, że więcej w ringu go nie zobaczymy. Tyson Fury potwierdza: To już koniec - Wiele czasu spędziłem w trasie, długo nie było mnie w domu. Osiągnąłem wszystko, co chciałem. Odchodzę dopiero jako drugi "ciężki" w historii, który nie dał się pokonać. Pierwszym był sam Rocky Marciano. W tej zabawie nikt nie dał mi rady! - mówił "na gorąco". Jak dodał, swojej żonie rozstanie z boksem obiecał już wcześniej, a swoją decyzję i tak odwlekał. - To miało nastąpić już po ostatniej walce z Deontay'em Wilderem (w październiku ubiegłego roku - przyp. red.), ale dostałem ofertę stoczenia pojedynku na Wembley i zrobiłem to dla fanów - zdradził. Koniec kariery Fury'ego oznacza, że nie skorzysta on z szansy stoczenia unifikacyjnej walki o trzy pozostałe, mistrzowskie pasy.