Anglik 9 czerwca wrócił na ring po dłuższym rozbracie z boksem. Zawirowania w życiu prywatnym, problemy z narkotykami, a później z komisją antydopingową doprowadziły do tego, iż byłego mistrza nie oglądaliśmy w akcji ponad dwa lata, od czasu sensacyjnej wygranej nad Władymirem Kliczko. W końcu nastąpił wyczekiwany przez sporą część fanów pięściarstwa powrót. Rywalem został Sefer Seferi (23-2, 21 KO). Jak można było się spodziewać, Fury gładko przejechał się po Albańczyku, ale styl, w jakim tego dokonał, budził różne odczucia wśród kibiców. Jedni uwielbiają go za to, że jest wyluzowany i wszystkim się bawi, a drugich to irytuje. Wszystko wskazuje jednak na to, że pomimo kolejnego niezbyt wymagającego na pierwszy rzut oka rywala, Fury podejdzie do pojedynku poważnie i w ringu nie będzie bawił się jak z Seferim. Naprzeciwko Fury'ego stanie Francesco Pianeta (35-4-1, 21 KO), 33-letni Niemiec mierzący 196 cm, który w przeszłości mierzył się m.in. z Władymirem Kliczką czy Albertem Sosnowskim. Tyson zdradził, że jego trener Ben Davison chce zobaczyć go teraz z chłodną głową i myślącego o boksie, a nie o zabawianiu publiki. - Na ostatnim obozie widzieliśmy showmana, teraz Ben chce podejścia na poważnie i takie też dostanie. W Belfaście będzie pełen profesjonalizm, nigdy w życiu nie podchodzę do niczego poważnie, wszystko jest zabawą, nawet walka z Kliczką, co chwila był taniec itd., ale posłuchajcie, jeśli mój trener oczekuje ode mnie poważnego podejścia, podchodzę poważnie. Wejdę do ringu i zrobię moją robotę, ani razu się nawet nie uśmiechnę - zapowiada kolos z Manchesteru. Promotor Frank Warren również stoi na stanowisku, że tym razem Fury nie żartuje. - Myślę, że tym razem nie zobaczymy go zabawiającego publiczność, musi pokazać się bardzo stabilnie w tej walce, jeśli chce znowu zapisywać się w historii wagi ciężkiej.