"Niestety, tak jak organizacja konferencji była profesjonalna, tak sama konferencja przez Kliczkę znów okazała się nudna. Wysilił się kilkoma słabszymi żartami, ale znów mówił to samo. Teraz na weekend wracam do dzieciaków, a od przyszłego tygodnia zaczynam treningi na poważnie" - kontynuował ponad dwumetrowy kolos z Manchesteru, który dzień wcześniej otwarcie przyznał, że nie lubi boksu."Mówiłem prawdę. Nie lubię dziewięćdziesięciu dziewięciu procent związanych z przygotowaniami, ale robię to co muszę. Po tej walce będę miał już wystarczająco dużo pieniędzy, by zakończyć karierę. Nie wiem czy wtedy znajdę motywację do jej kontynuowania. Ludzie chcą mnie oglądać walczącego i robiącego różne dziwne rzeczy, ale jestem szczerze mówiąc tym wszystkim już zmęczony. Często bywam przygnębiony. Po wygranej pierwszej walce z Kliczką było kilka dni euforii, lecz potem zdałem sobie sprawę, że to w zasadzie i tak nic nie znaczyło. W życiu ważniejsze są inne rzeczy" - stwierdził Fury.Anglik jest również zdania, że niemal każdy zawodnik wspomaga się niedozwolonymi środkami, o czym nie omieszkał wspomnieć."Wszyscy z czołówki się koksują, bez wyjątku. Z drugiej strony większość ludzi jest na sterydach. Przecież zwierzęta, które jedzą, są szprycowane. I dlatego też ludzie są dziś więksi niż na przykład w latach siedemdziesiątych" - przemawiał niczym Artur Binkowski. Dodał jednak, że sterydy na tym najwyższym poziomie i tak nie znaczą zbyt wiele."Sterydy nie znaczą tyle, co na przykład serce do walki, szczęka i praca nóg. To tylko większe mięśnie, a mięśnie nie są w boksie najważniejsze" - zakończył. "Dr Stalowy Młot" sensacyjnie przegrał jednogłośnie na punkty z Furym w listopadzie ubiegłego roku w Dusseldorfie. Rewanżowe starcie odbędzie się 9 lipca w Manchesterze.