Nie ma raczej szans, by ktokolwiek mógł wyłożyć takie pieniądze na walkę, a już tym bardziej na gażę jednego zawodnika. "Król Cyganów" będzie jednak bawił się mediami i kibicami, bo w tym jest równie dobry jak w wymienianiu ciosów. - Nawet gdyby mi zaproponowano dziś 200 milionów, to i tak by mnie nie skuszono. To byłaby może połowa tego, czego oczekiwałbym, żeby wrócić ze sportowej emerytury. Mówię poważnie, ściągnięcie mnie z emerytury na ring będzie kosztowało pół miliarda - wypalił mistrz WBC. Ale żeby podrażnić się z resztą bokserskiego świata jeszcze bardziej, olbrzym z Manchesteru wcale nie zamierza wakować tytułu federacji WBC. Boks. Tyson Fury: Nie oddam pasa - Nie oddam pasa WBC, mam teraz dwanaście miesięcy i będę go trzymał tak długo, jak to tylko możliwe - dodał. Czytaj także: Tyson Fury wróci do ringu, ale to będzie kosztować