Dopełnienie trylogii zaplanowano na 18 lipca, lecz wobec pandemii koronawirusa nową ustaloną wstępnie datą jest 3 października. Jedyny plus dla Anglika jest taki, że wpływy z zysków tym razem zostaną podzielone na jego korzyść w stosunku 60/40. - Byłem zdziwiony decyzją Wildera, ponieważ nasz lutowy pojedynek był bardzo jednostronny. On nie wygrał nawet sekundy w tym rewanżu. Z drugiej strony on ma już 34 lata i ile jeszcze zostało mu dużych walk po takim laniu? Po części go więc rozumiem. Niektórzy amerykańscy zawodnicy żyją ponad stan, niczym gwiazdy rocka, i być może po prostu Wilder ma rachunki do zapłacenia. Niektórym pieniądze bardzo łatwo się rozchodzą, wystarczy spojrzeć na to, co stało się w przypadku Mike'a Tysona. Przecież on wydał prawie miliard dolarów. Dlatego uważam, że w znacznej mierze decyzja Wildera była podyktowana sprawami finansowymi. On chce ze mną trzeciej walki, żeby znów dobrze zarobić - przekonuje "Król Cyganów".- Byłem szczerze mówiąc trochę rozczarowany postawą Wildera. Przygotowywałem się na 12 trudnych rund z najlepszym możliwym rywalem na świecie. Podczas obozu przygotowawczego przechodziłem przez piekło, a okazało się, że ta walka nie stanowiła dla mnie poważnego wyzwania. Spodziewałem się czegoś innego, czegoś znacznie trudniejszego. Oczywiście to był wielki sukces dla mnie i mojej kariery, ale być może Wilder rzeczywiście nie był sobą. Kto wie, może niektóre z jego wymówek miały trochę pokrycia z rzeczywistością? - stwierdził. - Na pewno nie był to zwierz, na którego się szykowałem. Na poziomie mistrzowskim rzadko zdarzają się tak łatwe zwycięstwa. Przecież Wilder miał na koncie dziesięć skutecznych obron tytułu, nokautował wszystkich rywali, a został zniszczony przeze mnie w przeciągu kilku rund. Mam więc nadzieję, że jest jeszcze kilku innych zawodników, dla których warto będzie znów tak ciężko zasuwać na sali treningowej - dodał Fury.