Jeszcze przed starciem "Króla Cyganów" z Deontayem Wilderem (42-2-1, 41 KO) władze World Boxing Council poinformowały, że zwycięzca tej walki będzie musiał zmierzyć się w kolejnej walce z Whyte'em, o ile ten 30 października upora się z Ottonem Wallinem (22-1, 14 KO). Sprzeczne są natomiast informacje na temat tego, co stanie się, jeśli wygra Szwed. Prawdopodobnie Fury będzie miał wtedy wolną rękę. Federacja póki co uznaje eliminator tylko w wypadku wygranej Whyte'a. Teoretycznie przed Usykiem rewanż z Anthonym Joshuą (24-2, 22 KO), być może jednak jakaś gigantyczna oferta z Bliskiego Wschodu nakłoniłaby Fury'ego i Usyka do bezpośredniej konfrontacji już teraz. Joshua kilkadziesiąt godzin temu oficjalnie uruchomił klauzulę o rewanżu z Ukraińcem, a promujący go Eddie Hearn podał wstępny termin - przełom marca i kwietnia. "Tyson powinien patrzeć tylko w stronę Usyka" - Według mnie Tyson powinien patrzeć tylko w stronę Usyka. Usyk albo nikt inny, tak jak to widzę. Na miejscu syna nie zawracałbym sobie głowy resztą. To nie jest jego poziom. Myślicie, że Dillian Whyte poradziłby sobie z sobotnią wersją Deontaya Wildera? Nie! Dlaczego więc ktoś miałby go wystawiać naprzeciw Tysona i narażać na nokaut? Tyson zna moje zdanie, powiedziałem mu "Usyk, albo nawet się nie kłopocz". Według mnie Usyk to jedyny wybór godny uwagi - uważa Fury senior, nie zostawiając suchej nitki na Davidzie Haye'u. - Haye osiągnął sporo, miał świetną karierę, ale tak naprawdę jest idiotą i hejterem. Nie wiem po co telewizja zatrudnia go w roli eksperta. Nie ma nic odkrywczego do powiedzenia, zawsze narzeka, żaden z niego ekspert i jest zwykłym hejterem. Nie zamierzam nawet podejmować dyskusji z tym idiotą, szanuję jego osiągnięcia, ale nie szanuję go jako człowieka - dodał John Fury.