Pojedynek tych dwóch gigantów odbędzie się 24 października w Duesseldorfie. - Z pewnością Fury będzie próbował mnie zaskakiwać częstymi zmianami pozycji z normalnej na mańkuta. Taki rzeczy wychodzą mu przede wszystkim w półdystansie, ale on niezbyt chętnie boksuje z daleka. Z pewnością do pewnych rzeczy będę musiał się dopasować w trakcie trwania tego pojedynku, a jedną z nich będą te zmiany pozycji przeciwnika - uważa niepokonany od ponad dekady Ukrainiec. - Niewątpliwie Fury będzie dużym wyzwaniem, jednak cieszy mnie to, potrzebuję czegoś takiego w moim wieku. Mam nadzieję, że dzięki tej motywacji oraz dobremu zdrowiu uda mi się wypełnić kontrakt ze stacją RTL na kolejne pięć walk - dodał Kliczko. - Będę musiał uważać na jego klincze i reakcje sędziego - odpowiada pyszałkowaty Anglik, znany z ciętego języka i "uprzejmości" względem swoich rywali. - Jeśli za każdym razem krzyknie "break", zacznie mnie upominać albo odbierać punkty, to będzie dla mnie poważne ostrzeżenie. Może być jednak nawet pięćdziesięciu pięciu sędziów, a i tak prędzej czy później Kliczko będzie zmuszony podjąć bardziej otwartą walkę. A wtedy nikt mu nie pomoże - przekonuje challenger. Zdaniem angielskich dziennikarzy ma on zarobić za ten występ około dwa miliony funtów. Tyson przekonuje natomiast, iż trochę mniej. - Kliczko może spróbować się na mnie wieszać, ale wtedy podniosę go w górę i rzucę nim o ziemię, tak jak to kiedyś zrobił z nim Eddie Chambers. Mam do wyboru, przyszłość mojego syna i córki, czy Kliczko? On stoi na drodze przyszłości mojej i moich dzieci. Z drugiej strony mam już wszystko i nawet przed wyjściem do Kliczki mam ładny dom i samochody. Mam wszystko, o czym niegdyś marzyłem. Wszystko, poza tytułem mistrza świata wagi ciężkiej - stwierdził Fury. - Kiedy pokonam Władymira, chciałbym potem zunifikować również pas WBC. Wcześniej będę musiał dać rewanż Kliczce, taki jest zapis. Prawdopodobnie spotkam się z nim dwukrotnie, ale to wszystko zależy tak naprawdę od tego, jak bardzo go pobiję za pierwszym razem - zakończył Anglik.