Obaj panujący mistrzowie mają swoje tegoroczne zobowiązania - Fury musi dać trzecią walkę Deontayowi Wilderowi (42-1-1, 41 KO), zaś Joshua stoczyć obowiązkową obronę z Kubratem Pulewem (28-1, 14 KO). Ale to nie koniec - na początku sezonu 2021 federacja WBC chce od "Króla Cyganów" starcia z Dillianem Whyte'em (27-1, 18 KO), natomiast WBO domaga się od AJ-a starcia z Aleksandrem Usykiem (17-0, 13 KO). Przekaz od Paco Valcarcela - prezydenta WBO, jest jasny. Jeśli Joshua spotka się z Furym przed Usykiem, zostanie pozbawiony tytułu. Fury w przeszłości dzierżył pasy WBO/IBF/WBA po pokonaniu Władymira Kliczki. Bijąc w lutym Wildera znów zasiadł na tronie, tym razem organizacji WBC. Ale nie zależy mu na pasach tak bardzo, jak na największych dostępnych walkach i nazwiskach. - Żaden pas nie będzie mi niczego narzucał. Bo pasy to jedynie kawałek skóry, ładnie przyozdobiony jakimiś elementami. Jeśli pobijesz najlepszych dostępnych rywali, nie potrzebujesz żadnego pasa, i tak jesteś prawdziwym mistrzem - mówi Fury i zwraca się bezpośrednio do Whyte'a, którego najwidoczniej zamierza ominąć w całej tej układance: - Poczekaj w kolejce. Mierzyłem się z Kliczką i Wilderem, czyli dwoma najbardziej przerażającymi puncherami, na ich terenach i pokonywałem ich na wyjeździe. Naprawdę nie boję się ani trochę kogoś takiego jak ty, kto idzie tylko do przodu, a nawet nie potrafi mocno uderzyć .