"Po tym, co mi zrobił, Haye nigdy nie otrzyma walki z Tysonem Furym. Pamiętam, jak mówił, że nigdy nie da mi zarobić. No i cóż, buty zmieniły właściciela. Jeżeli zostanie oficjalnym pretendentem którejkolwiek z federacji, po prostu zrzeknę się tytułu. Niech sobie walczy za darmo z Fredem Flinstone'em albo Joe Bloggsem. Mogą mi proponować nawet 10 milionów funtów za taki pojedynek, tutaj po prostu nie chodzi o pieniądze. Jak Haye odwoływał naszą walkę, to chciałem skończyć z boksem. To oszust, nie dostanie od nas żadnej szansy" - oznajmił kolos z Manchesteru.Fury i Haye mieli ze sobą walczyć we wrześniu 2013, a potem w lutym 2014 roku. Z powodu problemów zdrowotnych tego drugiego obie potyczki jednak odwołano, a "Hayemaker" wkrótce ogłosił zakończenie kariery. Teraz wraca - 16 stycznia zmierzy się w Londynie z Markiem de Morim (30-1-2, 26 KO). Nie ukrywa, że później chętnie skrzyżowałby rękawice z nowym królem."Fury jest teraz numerem jeden. De Mori to numer dziesięć, muszę więc wspiąć się na szczyt rankingu, aby zmierzyć się z Furym. Zapraszam ludzi do kibicowania, to będzie fajna podróż" - stwierdził w niedzielę.