"Szczerze mówiąc nie interesuje mnie bycie niekwestionowanym mistrzem. Nie interesują mnie te wszystkie rzeczy. Nie jestem zainteresowany zjednoczeniem dywizji i tym podobnymi" - powiedział Fury w rozmowie z "Daily Mail". "Ja już to zrobiłem" - dodał pięściarz, który przypomniał, że w 2015 roku, pokonując Ukraińca Władimira Kliczkę, zdobył pasy IBF, WBA i WBO, a w 2018 został mistrzem świata federacji WBC, wygrywając z Amerykaninem Deontayem Wilderem. Brytyjczyk pominął tylko fakt, że jeszcze w grudniu 2015 roku pozbawiono go pasa IBF, ponieważ nie stawił się na obowiązkowej obronie, a sam oddał pozostałe w październiku 2016 roku, gdyż cierpiał na depresję. Według "Króla Cyganów" fakt, że posiadał już pasy wszystkich organizacji, powoduje, że zbliżająca się unifikacja nie jest dla niego tak ekscytująca. I dodał jeszcze jedno porównanie do swojej rodziny. "To jakby mieć kolejne dziecko. Mam już siódemkę, więc jest bardzo prawdopodobne, że moja żona ponownie zajdzie w ciążę. Czy będę niesamowicie podekscytowany? To fantastyczna rzecz, ale doświadczyłam tego wiele razy" - stwierdził Brytyjczyk. Wątpliwe jest jednak, aby Fury naprawdę tak chłodno podchodził do perspektywy zostania niekwestionowanym mistrzem świata wagi ciężkiej. 35-latek znany jest z tego, że w wywiadach ujawnia swoje, czasem nietypowe, poglądy na pewne sprawy, a potem wszystko i tak obiera zupełnie inny kierunek. Brytyjczyk i Ukrainiec spotkali się 16 listopada podczas konferencji prasowej, kiedy oficjalnie ogłoszono, że ich starcie odbędzie się 17 lutego w Rijardzie. Wtedy Usyk wskazał na pewną cechę "Króla Cyganów". "Jego normalna wersja to dobry i rodzinny człowiek. Myślę, że po walce zostaniemy kolegami. Kiedy telewizja i kamery się wyłączają, Fury staje się zupełnie inny. Natomiast przed nimi zachowuje się jak kosmita. To jest tylko show" - zaznaczył urodzony w Symferopolu pięściarz. Poprzedni mistrz świata z wszystkimi pasami wagi ciężkiej, tylko że było ich trzy, to Lennox Lewis, który dokonał tej sztuki w 1999 roku.