18 maja Tyson Fury stracił pas WBC w wadze ciężkiej i jednocześnie szansę na przejęcie mistrzostw WBO, WBA i IBF. W "środkowych" rundach wyglądał całkiem dobrze, ale ostatecznie zasłużenie przegrał, choć decyzja sędziów nie była jednogłośna. 21 grudnia dojdzie do rewanżu. Po raz kolejny miejscem wydarzenia będzie stolica Arabii Saudyjskiej, ale nie będzie to już pojedynek unifikacyjny - w grze pozostaną tytuły WBA, WBC i WBO, ale ten IBF należy do Daniela Dubois. Co ciekawe, Fury właśnie przyznał się do "błaznowania" w majowym starciu. W rewanżu chce nie całkowicie je odrzucić, lecz "ograniczyć". Trudno spodziewać się, by "The Gypsy King" był w stanie powstrzymać się w ringu od prowokacji, opuszczania gardy, zapraszania przeciwnika do zwiększenia ofensywy. Tyson Fury mówi o rewanżu z Usykiem. Chce być poważniejszą wersją siebie - Jestem naprawdę dobrze wyszkolonym pięściarzem wagi ciężkiej. Znam boks od podszewki. Anthony Joshua i Daniel Dubois to wielcy, silni faceci, którzy biją zza podwójnego bloku i nokautują. Z Usykiem jednak im się nie udało. Mój styl to ciosy proste, dużo poruszania się, wchodzenie i wychodzenie z półdystansu - po co miałbym z tego rezygnować, by robić to, co czynili Joshua z Dubois? To nie ma sensu, nie zrobię tego. Wszystko to, co muszę zrobić przed rewanżem, by wygrać, to małe, maluteńkie poprawki, czyli mniej błaznowania, rąk za plecami i zabawy. Więcej skupienia, po prostu bycia poważniejszą wersją tego, jakim byłem w pierwszym pojedynku - powiedział TNT Sports, cytowany przez serwis Bokser.org. Gortat nie obejrzał walki Adamka, opuścił stadion po 45 minutach. Padły ostre słowa Tuż po walce Fury nie przejmował się swoim nastawieniem, cieszył się tym, że miał w ringu "dobrą zabawę". W czerwcu jednak nadeszła refleksja, która jak widać tylko się pogłębia. - Mój problem w tej walce polegał na tym, że prawdopodobnie za dobrze się bawiłem. To było chyba zbyt łatwe. Momentami było to zbyt łatwe. To było tak, jakbym był tam z lokalnym bokserem amatorem. Po prostu za bardzo mi się to podobało, bawiłem się i zapłaciłem najwyższą cenę w rundzie 9., dostałem tam punktację 10-8. Tak się dzieje, gdy masz za dużo zabawy. zawsze mi powtarzają: "Nigdy nie mieszaj pracy z zabawą". Zawsze pokazuję im środkowy palec, ale teraz to do mnie wróciło, prawda? - mówił cztery miesiące temu, niby z pokorą, ale jednocześnie swoim zaczepnym tonem. "Małe poprawki", o których mówi teraz, mogą okazać się 21 grudnia wielką zmianą, która w połączeniu z jego naturalną jakością sportową zagrozi tytułom Usyka. Polka znowu dominuje. Pas mistrzyni świata zbliża się wielkimi krokami