Dariusz Wołowski, Interia: W sobotnią noc Tyson Fury zgromadzi blisko 100 tys ludzi na Wembley. Znów będzie wielkie widowisko? Mariusz Wacha (bokser wagi ciężkiej, 44 zawodowe walki, 36 zwycięstw, 8 porażek): - Pewnie. Showmanem jest przecież najwyższej próby. Chce wejść do ringu w stroju Batmana, to wchodzi. Dla niego nie ma granic, jest gotowy na każde szaleństwo. Ludzie na Wyspach go uwielbiają. Kiedy latałem do niego na sparingi, zapraszał nas potem na obiad. Szliśmy do restauracji, gdzie zaraz oblegali go kibice. To kompletnie zwariowany i zakręcony facet, szaleniec w każdym calu. Nieprzewidywalny w ringu i poza nim. Ale to jego szaleństwo jest naturalne, pozytywne. Trudno go zrozumieć, ale tak samo trudno nie lubić. Myślałem, że Tyson Fury szaleje w wystąpieniach publicznych, ale prywatnie jest inną osobą. - Skąd. Szaleje zawsze. Zawodowo i prywatnie. Cała grupa ludzi, którzy go otaczają jest zakręcona. Trudno przewidzieć co zrobią, co wymyślą, co zdecydują. Kiedy sparowałem z Furym potrafił śpiewać w ringu, albo uklęknąć, lub rozmawiać z kibicami. To pozytywny wariat. Ale też niesamowity pięściarz. Z jego przeciwnikiem Dillianem Whyte przegrał pan na punkty na gali w Arabii Saudyjskiej w grudniu 2019 roku. Walką wieczoru był wtedy pojedynek o tytuł mistrza świata między Joshuą i Meksykaninem Andym Ruizem. - Mój udział w tamtej gali w Ad-Dirijja wyskoczył w ostatniej chwili. Miałem osiem dni na przygotowanie do pojedynku. Tego najbardziej mi żal, ale w sumie było super. Warunki w Arabii Saudyjskiej mieliśmy znakomite: hale do treningu, hotel, wszystko na top. Ten wyjazd, galę i pojedynek z Whyte wspominam dobrze. To jest groźny pięściarz, silny jak tur. Ale stawiam, że Fury go pokona. Zapewne przed czasem. Stereotyp mówi, że w Arabii Saudyjskiej wszystko ocieka złotem. - Przesada. Saudyjczycy w rok zbudowali wszystko od nowa dla potrzeb tej gali. Walka Joshua-Riuz była wielkim wydarzeniem. Przeprowadzono wszystko na najwyższym poziomie, profesjonalnie. Bogactwem nikt nas nie kuł w oczy. Była pandemia, mało się ruszaliśmy po mieście. Ale wspomnienia mam super. Jaki będzie pojedynek Fury - Whyte na Wembley? - Fury będzie robił swój show, on inaczej nie umie. Ale jak mówiłem jest niesamowitym bokserem. Nietypowym, potrafi jednak wszystko. Whyte będzie musiał szukać walki w półdystansie, ale też nieustannie się ruszać. Bo jak stanie chociaż na moment, to Fury wykończy go ciosami prostymi. Technicznie jest znakomity. Whyte bije mocno, ale Fury ma naturalny balans ciałem, instynkt, dobrze unika ciosów, poza tym kilka razy w karierze siadał na tyłek, ale zawsze wstawał. Choćby w walkach z Wilderem. To twardziel. Myślę, że początek pojedynku będzie bardzo wyrównany, dopóki Whyte’a nie opuszczą siły. Potem przewaga Fury’ego będzie coraz większa. Stawiam, że wygra, pewnie przez nokaut. Jego trzy walki z Deontay’em Wilderem były porywające. Ale miliony fanów czekają na pojedynek z Anthonym Joshuą. Dlaczego do niej nie doszło? Joshua się boi Fury’ego? - Proszę pana: jeśli w boksie nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Trzeba nakręcić koniunkturę przed walką, żeby się odpowiednio sprzedała. Jeśli Joshua dostanie za pojedynek z Furym odpowiednią kasę, to znajdzie w sobie odwagę, żeby wyjść do ringu. Tak to widzę. Fury zapowiedział, że pojedynek z Whyte jest dla niego ostatnim. Że wygra i niepokonany zejdzie z ringu. - Nie wierzę. Podkręca tylko koniunkturę przed pojedynkiem na Wembley. 100 tys ludzi przyjdzie na stadion, chcą mieć świadomość, że dzieje się coś nadzwyczajnego. Fury się pożegna, zrobi przedstawienie w swoim stylu, a za kilka miesięcy przyjdą do niego panowie z wielką walizką pieniędzy. I zaproponują pojedynek z Joshuą, lub Usykiem. To będzie najwyżej opłacana walka w historii boksu. Nikt nie chce, by tak gigantyczne pieniądze poszły w błoto. Czyli pana zdaniem Fury się tylko z nami droczy? - No mówiłem panu, że to facet zwariowany. Co takiemu strzeli do głowy, nikt nie przewidzi. Zdarzyć się może wszystko, ale ja uważam, że Fury jeszcze będzie walczył. Przyjdą do niego, namówią, przekonają, zapłacą. Mam nadzieję, że tak będzie, bo każda walka Fury’ego to przecież wielkie wydarzenie. On się teraz z nami droczy. A potem wróci do ringu. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Usyk będzie oglądał walkę Fury-Whyte, ale tylko w telewizji "Tyson Fury nie jest taką gwiazdą jak wszyscy o nim mówią" Kiedy walka Fury-Whyte? Gdzie oglądać pojedynek?