Joyce w karierze pokonał Dubois, a także Jospepha Parkera czy Carlosa Takama. Jest posiadaczem tytułu WBO, ale tylko w wersji tymczasowej, a według niezależnych ocen trzecim najlepszym pięściarzem tej kategorii po Ołeksandrze Usyku i Tysonie Furym. Ukrainiec, posiadacz pasów WBA, IBF i WBO, oraz Brytyjczyk, mistrz WBC, mieli stoczyć walkę o bycie niekwestionowanym czempionem wagi ciężkiej. Na razie nic z tego jednak nie wyszło i teraz przychodzi czas na obowiązkową obronę ich pasów. Pierwszym w kolejce w federacji WBA jest Dubois, a negocjacje w sprawie tej walki już się zaczęły. "To denerwujące, że Dubois jest przede mną w kolejce, podobnie jest Filip Hrgović (w przypadku pasa IBF - przyp. red.). To jest jednak poza moją kontrolą i nie jest dla mnie szczęśliwe. Jest natomiast dla Dubois, który poniósł ze mną druzgoczącą porażkę, a potem jest wyżej ode mnie w zestawieniu. Tylko w boksie mogą się dziać takie rzeczy" - mówił się Joyce. Boks. Joe Joyce: W końcu zostanę mistrzem świata "Nic mnie jednak tak naprawdę nie dziwi. Jestem cierpliwy i w końcu dostanę swoją szansę. Jeśli nadal będę wygrywał, to zostanę mistrzem świata" - dodał 37-letni Brytyjczyk, który ma bilans 15-0. Joyce w sobotę zmierzy się z Chińczykiem Zhileiem Zhangiem (24-1-1). "To na pewno ryzykowna walka. On posiada w swoim arsenale ciosy, na które trzeba uważać. Myślę, że będzie bardzo groźny w pierwszych rundach" - stwierdził pięściarz z Londynu. Zdaje sobie jednak sprawę, że wygrana bardzo go zbliży do upragnionego celu. "Jestem spragniony tytułu mistrza świata. Myślę, że wszyscy zawodnicy wagi ciężkiej powinni walczy ze sobą, jak to było dawniej" - przyznał Joyce, który chciałby starć z Usykiem, Furym, Anthonym Joshuą czy Deontayem Wilderem.