Mateusz Masternak stoczył z Chrisem Billamem-Smithem siedem znakomitych rund. W trakcie walki sukcesywnie rosła nadzieja na to, że Polak spełni swoje marzenie i zostanie mistrzem świata WBO w wadze junior ciężkiej. Później nadeszło najgorsze. Narożnik Mateusza Masternaka musiał podjąć decyzję o wycofaniu się z pojedynku. Powodem był poważny uraz żeber, którego polski pięściarz nabawił się w trakcie walki. Tym samym mistrzem świata pozostał Brytyjczyk, a "Master" musiał przełknąć gorycz porażki. Tym razem była ona wyjątkowo bolesna. Jeśli wojownik taki jak Mateusz Masternak wycofuje się z walki o mistrzostwo świata, można przypuszczać, że ma ku temu ważny powód. W rozmowie z TVP Sport po pojedynku Polak wyznał, że odczuwał przeszywający ból, który uniemożliwiał mu jego kontynuowanie. Master prowadził na punkty. Kontuzja przekreśliła jego marzenia. Co za koszmar Po prześwietleniu okazało się, że "Master" doznał złamania żeber. Nic więc dziwnego, że musiał wycofać się z walki. Przy bólu, jaki towarzyszy temu urazowi, trudno jest chodzić. O biciu się w ringu nie ma więc nawet mowy. Co tam się wydarzyło? Szokująca decyzja. Przerażające słowa Masternaka po walce Z porażką Mateusza Masternaka pogodzić się tym trudniej, że w ringu szło mu naprawdę znakomicie. Dziennikarz "SuperExpressu" Rafał Mandes za pośrednictwem portalu "X" poinformował, że do momentu przerwania walki Polak prowadził z Brytyjczykiem na punkty. - 5:2 u wszystkich sędziów do momentu kontuzji dla Mateusza Masternaka - napisał dziennikarz. Teraz Mateusz Masternak musi skupić się na odpoczynku i powrocie do zdrowia. Polskim kibicom boksu pozostaje mieć nadzieję, że pięściarz nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.