Polski boks olimpijski mężczyzn też ma swoich kibiców, ale zwłaszcza od igrzysk olimpijskich w Paryżu medialnie prawie wszystko kręci się wokół reprezentacji kobiet. I jest to absolutnie zrozumiałe, bo właśnie za sprawą płci pięknej - po 32 latach niemocy - polskie pięściarstwo doczekało się upragnionego podium na najważniejszej imprezie sportowej światu. Wprost sensacyjna forma Julii Szeremety. Trener mnoży komplementy Już pojawiały się głosy, by w tej euforii medalu Julii Szeremety nie odnosić do boksu mężczyzn, w którym konkurencja jest większa i cezurą nadal powinien być rok 1992, gdy brąz w Barcelonie wywalczył Wojciech Bartnik. Wydaje się, że na sprawę można jednak spojrzeć szerzej, bo dzięki temu medalowi Polski Związek Bokserski, zarówno żeński jak i męski, wskakuje do bogatszego koszyka dotacji ministerialnych. Tak czy inaczej - i tu raczej nikt nie będzie polemizował - dzięki podium w Paryżu polski boks znów znalazł się na medialnych salonach, a Szeremeta z marszu stała się jednym z najgorętszych nazwisk, najczęściej wyszukiwanych. Naturalną motywacją dla Polek miał być start na zbliżających się mistrzostwach świata w Belgradzie, ale plan runął, bo jest elementem dużo większej układanki. Organizatorem tego czempionatu jest IBA. Ten dotąd największy nadzorca boksu olimpijskiego został skreślony przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, a po drodze skreślił także boks z programu igrzysk w Los Angeles w 2028 roku. Do życia została powołana nowa federacja, World Boxing, którą honoruje MKOl i dołączenie do nich kolejnych federacji ma spowodować, że boks niedługo zostanie przywrócony do rodziny olimpijskiej. Polski Związek Bokserski nie miał wyjścia, odłączył się od IBA i dołączył do WB, wobec czego coraz trudniej było sobie wyobrazić udział w zawodach organizowanych w stolicy Serbii. Liczono jeszcze, że może pojawi się okres przejściowy, ale rozmowa z szefem WB w Warszawie utwierdziła wierchuszkę, na czele z prezesem Grzegorzem Nowaczkiem, iż trzeba zacieśniać relacje, a nie starać się stać w rozkroku. Cios w Imane Khelif. Mistrzyni olimpijska w boksie usłyszała oficjalny komunikat. "Wyrzucona" z mistrzostw Mogłoby się wydawać, że w tych okolicznościach trudno będzie o motywację u Julii Szeremety do wytężonej pracy, gdy duża impreza "prysnęła". I faktycznie, w obszernej rozmowie z Interią, trener kadry Tomasz Dylak potwierdza, że początkowo pojawił się mały feler... - Przyznam uczciwie, że przez chwilę mieliśmy delikatny problem motywacyjny. Pojawił się wtedy, gdy Julka czuła, że marcowych mistrzostw świata nie będzie, a ja kazałem jej przyciskać, robić wyższą formę i zrzucać kilogramy. Wiadomo, że nikt za bardzo nie lubi robić wagi, jeśli do końca nie widzi celu, po co ma to zrzucać. I wówczas wystąpił wspomniany problem motywacyjny, ale wtedy usiadłem z nią i powiedziałem: "Julka, jesteś młodą zawodniczką i jednak musisz robić stałe postępy, a dzięki temu się rozwijać. (...)Wydaje mi się, że to zrozumiała, co było fajnie widać właśnie na tym ostatnim zgrupowaniu - powiedział nam trener Dylak. Wyśmienita Julia Szeremeta. "Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takiej formie" Słowo "fajnie" okazało się być dopiero wstępem do niesamowitej pochwały, bo sytuacja właściwie zaskoczyła samego szkoleniowca. A to wspaniały prognostyk przed Pucharem Świata na przełomie marca i kwietnia, gdzie wybierają się obie reprezentacje, żeńska i męska. W Ameryce Południowej nie zabraknie również Szeremety.