Noszący przydomek "Maszyna" Czakijew urodził się w Tobolsku na Syberii, ale - jak sam o sobie mówi - jest Inguszem. Z tego regionu Rosji pochodzą rodzice pięściarza, i między innymi tam, w podnóża Elbrusu, przygotowywał się do pojedynku o zawodowe mistrzostwo świata z "Diablo" Włodarczykiem. "Bardzo długo Czakijew w rosyjskiej reprezentacji był w cieniu Romana Romanczuka, dlatego nie jeździł na największe imprezy międzynarodowe. Ale jak już dostał szansę od trenera Aleksandra Lebziaka, to ją wykorzystał w stu procentach" - powiedział Buczyński. Czakijew przegrywał wewnętrzną rywalizację w kategorii ciężkiej (do 91 kg) ze starszym od siebie Romanczukiem. Dlatego ten drugi był liderem kadry; w boksie amatorskim z jednego kraju w danej wadze startuje tylko po jednym zawodniku. Romanczuk zdobył srebrny medal mistrzostw świata (2005) i Europy (2006). W tym drugim turnieju, w bułgarskim Płowdiw, wyeliminował w pierwszej walce Łukasza Janika. "Romanczuk opowiadał mi, że pochodzi z Ukrainy, a jego dziadkowie pochodzili z Polski. Kilka razy mierzył się z naszymi bokserami i zawsze wygrywał, np. z Krzysztofem Zimnochem, choć po bardzo zaciętej i wyrównanej konfrontacji" - wspominał polski szkoleniowiec. Przełomowy okazał się 2007 rok i mistrzostwa Rosji w Jakucku. W finale Czakijew pokonał Romanczuka 28:25 i w nagrodę pojechał na czempionat globu do Chicago, gdzie sięgnął po tytuł wicemistrza. "Dodatkowo niewiele później Romanczuk wpadł w poważne kłopoty, bowiem trafił do więzienia za zabójstwo. Czakijew pojechał na igrzyska do Pekinu i przywiózł złoto. Mam nagraną jego decydującą walkę. Chińczycy nie pozwolili filmować wcześniejszych potyczek, ale podczas finałów była ich zgoda" - dodał Buczyński. W piątek, w Moskwie, formę Czakijewa sprawdzi "Diablo" Włodarczyk, obecnie jedyny polski zawodowy mistrz świata. "Krzysiek ma piekielne uderzenie, potrafi ładnie boksować. Swoją wymowę ma też olimpijski tytuł Rosjanina. Zapowiada się ciekawa walka, a ja kciuki będę trzymał za Włodarczyka" - podsumował trener ze Śląska.