Nie na pięści, ale na sposób przygotowania swoich pięściarzy zmierzą się dwaj wybitni trenerzy - po stronie "Górala" Andrzej Gmitruk, bez wątpienia najlepszy obecnie i przez ostatnią dekadę polski szkoleniowiec oraz mający już status legendy, doprowadzający do wielokrotnych tytułów mistrza świata wagi ciężkiej Lennoksa Lewisa i Władymira Kliczkę Emanuel Steward, pomagający w narożniku Banksowi. W specjalnym wywiadzie o tym, co będzie najważniejsze w pojedynku z Banksem, o najsilniejszych stronach Tomasza Adamka i o tym, czym jest zawód trenera, mówi trener mistrza świata IBF Andrzej Gmitruk. - Zacznijmy od wytłumaczenia tytułu. - No właśnie, żeby sobie ktoś nie pomyślał, że to moja dieta. Na poważnie - trener w narożniku swojego pięściarza przeżywa olbrzymie nerwy, nerwy, których się nie da opisać. Różnie to szkoleniowcy przeżywają. Ja znałem takiego rumuńskiego trenera, który podczas walki swojego boksera zjadł z nerwów prawie cały ręcznik. W dodatku to nie pomogło, bo chłopak przegrał walkę. Ja tak nie reaguję, bo nerwów nie wolno pokazywać. Zawodnik przychodzi w przerwach do twojego narożnika, żeby mu pomóc, a nie dodawać mu stresu. - Co jest ważniejsze - praca na treningach czy ta podczas walki? - Zależy kto walczy. Jak się ma tak doświadczonego i czującego boks zawodnika jak Tomek, to praca w narożniku. Szybkie korekty, jedna czy druga uwaga i Tomek wie, co się dzieje. W przypadku zawodnika niedojrzałego, cenniejsza jest praca na treningach, samo ukształtowanie boksera. - Co będzie dla ciebie ważniejsze kiedy rozpocznie się walka w Newark - to co zrobi w ringu Banks czy Adamek? - Jedno i drugie. Żyjemy w czasach, kiedy i Banks, i Adamek setki razy oglądali swoje walki. Sztuką w tym przypadku, jak zresztą w każdym innym pojedynku na takim poziomie wyszkolenia, będzie zrobić coś, czego na taśmach nie było widać. Wychwycić słabość, którą twój bokser może wykorzystać. To też szachy, bo dobry trener, a za takiego oczywiście uważam Emanuela Stewarda, również je widzi i będzie chciał je zamaskować. W odróżnieniu jednak od Banksa, ja nie będę opowiadał o naszej taktyce, bo nie mam takiego zwyczaju. Jeśli jednak myśli, że - jak powiedział w wywiadzie - Tomek przez pierwsze rundy będzie walczył taktycznie, a później zrobi się z tego bijatyka, to znaczy, że go nie zna. - Nie będzie zbytnim ryzykiem stwierdzenie, że Johnathon Banks jest najsilniej bijącym pięściarzem z jakim jako zawodowcowi przyszło się zmierzyć w ringu polskiemu mistrzowi świata. - Nie będzie. Doceniamy to, wiemy, że ma ciężką rękę, potrafi uderzyć, jest bardzo groźnym zawodnikiem. Co tu dużo mówić - ma 20 zwycięstw, żadnej porażki i trenuje go jeden z najlepszych szkoleniowców na świecie. Nikt z nas jednak nie oczekiwał i nie chciał walczyć w Stanach ze słabeuszami. Nie po to tutaj przyjechaliśmy. Tomek wie, co robi, a charyzmę wyrabia się w Stanach nieomijaniem nikogo i pokazywaniem takiego boksu, że ludzie wstają z miejsc i klaszczą w ręce. Tak robią na walkach Tomka Adamka. Najlepszą, a na pewno najbardziej efektowną walkę w swoim życiu Banks stoczył z Eliseo Castillo, nokautując go w czwartej rundzie. Tylko, że na tę walkę można patrzeć na dwa sposoby - albo zauważać, że Banks wygrał przez nokaut w czwartej rundzie, albo, że gdyby Castillo nie pozwolił się Banksowi do niego "przykleić" po drugim nokdaunie, ten sam Banks byłby znokautowany już w pierwszym starciu. Ja widziałem tam Banksa, który dawał się wyprzedzać ciosami i wygrał, bo Castillo tak stracił siły, że w czwartej rundzie praktycznie już ich nie miał. Tomek porusza się po ringu i ma pracę nóg lepszą niż oni obaj razem wzięci, a Steward na pewno nie budował taktyki na Adamka, wzorując się na tamtej walce. - Banks powiedział, że to walka Tomka ze Steve'em Cunninghamem była dla niego kopalnią informacji. - Kolejny plus po naszej stronie, bo Adamek nie będzie walczył z Banksem tak, jak z Cunninghamem. Ja to zawsze powtarzam, ale zrobię to jeszcze raz - na walkę z Steve'em Adamek wyszedł praktycznie po sześciomiesięcznym treningu, bo trzykrotnie zmieniane były daty, przemęczony nieustanną niepewnością, bez świeżości fizycznej i psychicznej, bo na dodatek miał za sobą przeprowadzkę z rodziną do zupełnie nowego świata i jeszcze tysiąc rzeczy na głowie. To wszystko ma znaczenie, każdy drobiazg się liczy, a tutaj mówimy o zupełnym załamaniu się programu szkoleniowego. On tę walkę wygrał na samym charakterze, mam dla niego za to ogromny podziw. - Teraz wniesie oprócz charakteru... - ...wszechstronność, umiejętność bicia z każdej pozycji, szybkość, nieprzewidywalność. Tego u Banksa nie widzę. Jedną z największych umiejętności Tomka jest mocne uderzenie z nawet bardzo defensywnej sytuacji - kiedy inni walczą tylko, żeby przetrwać, Tomek myśli, jak mocno i celnie uderzyć. To rzadka sztuka, której chyba nie można się nauczyć, bo wiadomo, że pierwszym odruchem w kłopotach na ringu jest ratowanie własnej skóry. Tomek robi się wtedy najbardziej niebezpieczny. Zapytajcie się o to Cunninghama. - Miałeś okazję rozmawiać z Emanuelem Stewardem? Ma swój styl prowadzenie zawodników? - Po raz pierwszy spotkaliśmy się w Norwegii, chyba z 15 lat temu, kiedy przyjechał oglądać pięściarza, z którym podpisał później zawodowy kontrakt. Widywaliśmy się wielokrotnie, i kiedy był w "stajni"Panosa Eliadisa, i kiedy prowadził Lennoksa Lewisa, ale po przeciwnej stronie ringu będę po raz pierwszy. Czy ma swój własny styl? Na pewno potrafi trafić do swoich pięściarzy, przekonać ich co dla nich najlepsze. Tak zrobił z braćmi Kliczko, kazał im zapomnieć o gorącej ukraińskiej krwi i walczyć tak, żeby wygrywać. Jednak nawet najlepszy trener, zresztą jak w każdym sporcie, jest tylko tak dobry, jak jego zawodnik. Ja 27 lutego w Newark będę miał w moim narożniku lepszego.