Tragiczna wiadomość od Kliczki i ostateczna decyzja w Kijowie. Klamka zapadła
Sytuacja w Ukrainie ciągle jest tragiczna. Mer Kijowa Witalij Kliczko, były gigant boksu zawodowego i wielki mistrz wagi ciężkiej, ledwie dobę temu informował, że liczba rannych na skutek kolejnego ataku Federacji Rosyjskiej na stolicę jego państwa wzrosła do 33. Jednocześnie musi administrować sprawy, które dotyczą wielkiej aglomeracji. I powziął ważną decyzję, a rozporządzenie wchodzi w życie z dniem dzisiejszym.

Wojna w Ukrainie, która ciągle nie ma jasnego horyzontu czasowego jej zakończenia, testuje psychikę nawet kogoś takiego, jak Witalij Kliczko. "Doktor Żelazna Pięść", jak nie przez przypadek był nazywany w czasach swojej świetności w boksie, gdy wraz z bratem Władimirem demolował kolejnych rywali i przez lata pozostawał mistrzem wagi ciężkiej, od początku napaści Federacji Rosyjskiej znajduje się w zgoła innym położeniu. W ringu obowiązywały konkretne zasady, których w wojnie z bandytą i ludobójcą Władimirem Putinem kompletnie brakuje.
Komunikat z Ukrainy. Decyzja Witalija Kliczki wchodzi w życie
Na kłamstwach rosyjskiego przywódcy, który był oficerem KGB w Dreźnie, parokrotnie przejechał się już także prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, który nie tak wyobrażał sobie swoją w zakończeniu wojny w naszej części Europy. Kreml zachowuje się tak, jakby w ich obsesji zajęcia Ukrainy nie było żadnego pola do racjonalności.
Barbarzyńcy wciąż atakują obiekty cywilne, czego tragiczny skutek obserwujemy tylko w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin w Kijowie, gdzie doszło do nocnego ataku dronów. Mer Witalij Kliczko przekazał, że rannych zostało 33 osoby, w tym dzieci, a trzy osoby poniosły największą cenę za okrucieństwo. "Liczba osób rannych w ataku wroga na stolicę zeszłej nocy wzrosła do 33. Osiem z nich trafiło do szpitali, w tym troje dzieci. W Kijowie zginęły trzy osoby" - napisał na Telegramie.
W tej całej tragedii, Kliczko jednocześnie musi także administrować całym miejskim klasterem, do czego sprowadzają się obowiązki gospodarza stolicy. I trzeba gasić pożary, jak ten z lipca, związany z Mariną Radową. Od 2018 roku pełniła ona nadzór nad Departamentem Turystyki Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej, ale z kierowniczego stanowiska została odwołana. Za kobietą ciągnie się domniemanie przyjęcia łapówki, a w sprawie trwa śledztwo, prowadzone przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).
O tym, że związki Kliczki ze sportem wciąż są silne, może świadczyć najnowsza nominacja następczyni, którą została Lija Kornienko. Ukraińskie portale, które piszą o tej nominacji, przypominają, czym dotąd zajmowała się Kornienko. "Stała na czele organizacji społecznej 'Stowarzyszenie na rzecz rozwoju sportu i turystyki', która zajmowała się promocją turystyki sportowej i eventowej w regionach Ukrainy" - czytamy w mediach.
Swoją posługę w stołecznej administracji kobieta rozpoczyna dokładnie dzisiaj. Odpowiednie zarządzenie, z właściwą sygnaturą, wskazuje, że jej powołanie decyzją Kliczki następuje od dnia 27 października bieżącego roku.
Zanim rozczytałem informację na ten temat, po otwarciu strony life.kyiv.ua wyświetliła się tak zwana "chwila pamięci". Przez minutę, z licznikiem odliczającym 60 sekund, publikowano informację, zatytułowaną: "zatrzymajmy się na chwilę".
"W ciszy pochylmy głowy przed tymi, którzy stali się tarczą naszej ojczyzny. Oddajmy hołd świętej pamięci wszystkich, którzy oddali swe życie w wyniku inwazji Federacji Rosyjskiej: żołnierzom, którzy walczyli o nasze jutro, niewinnym dzieciom, pokojowo nastawionym Ukraińcom i każdemu z naszych rodaków. Każde imię to historia miłości, odwagi i niezłomności. Kroczą przed nami, oświetlając drogę do zwycięstwa".
A na koniec, nim pojawiła się znana odezwa "Chwała Ukrainie, chwała bohaterom", wypisano następujące memento: "Pamiętamy. Nie wybaczamy. Wygramy".











