Branżowy portal boxrec.com zazwyczaj jest pewnym źródłem wiedzy, lecz nie w tym przypadku. To właśnie tam pojawiła się informacja, że Adam Kownacki wraca na ring w Minneapolis już w najbliższą sobotę. "Cichy" powrót był sporym zaskoczeniem, bo wyglądało to tak, jakby notowania Polaka były już wyjątkowo słabe. Zazwyczaj w taki sposób, nagły z minimalnym wyprzedzeniem, do ringu wchodzą już pięściarze, którzy w wieku Kownackiego mają być co najwyżej solidnymi testerami lub - mówiąc brutalnie - mięsem armatnim. CZYTAJ TAKŻE: Adam Kownacki zmienia zdanie. "Mogłem wziąć walkę z Anthonym Joshuą" Adam Kownacki zapowiada: Chcę dać wam oszałamiający występ Na szczęście sytuacja uległa ekspresowej zmianie po tym, jak Kownacki odpowiedział dziennikarzowi Rafałowi Mandesowi, że w najbliższą sobotę nie zawalczy. Pięściarz, który marzy o jeszcze jednej próbie doszlusowania do czołówki i szansie na spektakularny pojedynek, póki co realizuje scenariusz, nakreślony w długiej rozmowie z Interią, przeprowadzonej pod koniec ubiegłego roku. Chodziło m.in. o treningi pod okiem SugaraHilla Stewarda, który chwilę wcześniej wrócił z obozu od Tysona Fury’ego. - Zanim wyjechał byłem z nim na jednym treningu. W tym tygodniu będę do niego dzwonił i mam nadzieję, że ten temat się ruszy, choć nie jest jeszcze dograny. Nie jest powiedziane, czy będziemy razem trenować, ale byłoby fajnie, bo on też mieszka w Miami. Z drugiej strony SugarHill dużo wyjeżdża, więc mógłby nie mieć dla mnie dostatecznie dużo czasu, aby być ze mną regularnie na sali - rozważał za i przeciw Kownacki. Sprawy przynajmniej na razie udało się poukładać tak, że Kownacki buduje formę pod okiem cenionego szkoleniowca w Miami, gdzie obecnie mieszka - podobnie jak trener. W jednej grupie są m.in. skompromitowany wpadkami dopingowymi Jarrell Miller oraz nowy podopieczny SugaraHilla, Lawrence Okolie. - Nic za mną, wszystko przede mną, jak zawsze w drodze - zaczął Kownacki swój wpis od cytatu.