Panowie od początku przeszli do roboty, stanęli głowa w głowę i w półdystansie wymieniali bomby. Lubin trafiał prawym sierpem, Fundora odpowiadał lewym podbródkiem. Na finiszu drugiej rundy uderzył dla odmiany prawym podbródkowym, trafił na punkt i wysłał przeciwnika na deski. Faworyt bukmacherów był ranny, lecz gdy sędzia doliczył do ośmiu, zabrzmiał zbawienny dla niego gong. Po minutowej przerwie Lubin doszedł do głosu i wygrał trzecią rundę. Czwarta równa i zażarta po obu stronach. I tak mijały kolejne minuty. Więcej i czyściej bił Fundora, ale akcje Lubina miały większą wymowę. Aż przyszła kapitalna siódma odsłona... Boks. Sebastian Fundora pokonał Ericksona Lubina. Polała się krew Fundora zaraz po gongu podkręcił tempo i ładował w rywala co sił. Twarz Lubina przypominała krwawą i zapuchniętą maskę. Praktycznie nic nie widział na oczy, ale trafił sierpem, poprawił drugim, potem trzecim i czwartym... Tym razem to Sebastian znalazł się na deskach. To był ciężki nokdaun, jednak po liczeniu do ośmiu Erickson miał tylko kilka sekund na dokończenie dzieła zniszczenia. Tym razem gong uratował rywala. W ósmym starciu obaj mieli kryzys po szalonych wcześniejszych minutach. W dziewiątym drugi oddech złapał Fundora, celował lewym hakiem na korpus, a potem lewym sierpem bądź lewym podbródkowym. Lubin dotrwał do gongu, jednak jego twarz była zmasakrowana. I od razu zastopowano potyczkę. Trener Kevin Cunningham popatrzył na zapuchniętego podopiecznego i nakazał zatrzymanie potyczki.