Anglicy zmierzą się 4 marca na ringu w Londynie. Haye przygotowywał się do tej potyczki w słonecznym Miami, Bellew zaś w zupełnie innych warunkach w Rotherham. - On gada rzeczy w stylu: "Cudowny obóz, fantastyczny. Chciałbym zostać tu dłużej, obóz mógłby tak trwać i trwać". No cóż, mój obóz, mówiąc szczerze, jest fatalny. Morduję się na sali treningowej, miałem jakieś cztery zawały. A w sobotę umarłem na bieżni - mówi pięściarz z Liverpoolu. - Przesparowałem mnóstwo rund z ciężkimi klocami, którzy próbowali urwać mi głowę. Nienawidzę przygotowań. Ale to wszystko zaprocentuje, kiedy 4 marca rąbnę go w tę jego śmieszną fryzurę - dodaje. Haye mówił niedawno, że Bellew "myśli, że gra w Rockym" i dlatego chce cierpieć na treningach. Jego rywal odpłaca pięknym za nadobne, krytykując "Hayemakera" za to, że w ubiegły weekend pojawił się na pokazie mody. - Gość żyje w świecie marzeń. Dajcie spokój, czy Dizzee Rascal to naprawdę jego kumpel? Czy on naprawdę zna się z Jeremym Pivenem czy Jamie'em Foxxem? Czy on ich cokolwiek interesuje? Nie. Ja nie potrzebuję przyjaciół celebrytów. Jestem normalnym koleżką, który zarabia na życie, przyjmując ciosy. Ale całkiem nieźle sobie radzę i oddaję - stwierdził.