Lubiący się pobić w ringu Anglik zagrał niedawno w filmie "Creed", będącym siódmą częścią serii o Rockym. Zrezygnował jednak z udziału w premierze filmu, bo jak twierdzi, Polak jest zbyt groźny, by móc sobie pozwolić na przerywanie obozu choćby na dzień. - To było świetne doświadczenie. Kila razy zjadłem kolację ze Sly'em (Stallone) i fajnie sobie porozmawialiśmy o boksie. Ten facet wie więcej o tej dyscyplinie niż by można było się spodziewać, szczególnie o historii boksu. Ten film będzie znacznie bardziej realistyczny i prawdziwszy niż poprzednie części, zaś Michael B. Jordan okazał się świetnym aktorem. Ludzie dostrzegą go po tym filmie i docenią. Praca z tymi wszystkimi aktorami była dla mnie prawdziwym honorem i zaszczytem - wspomina swoje chwile na planie "Bombowiec" z Liverpoolu. - Przede wszystkim jestem jednak pięściarzem i na tym skupiam się najbardziej. Jeśli wygram z Masternakiem w dobrym stylu, będę jednym z najlepszych na świecie. Czuję się gotowy na każdego z panujących mistrzów. Victor Ramirez miał od nas ofertę na wypłatę życia, a mimo wszystko jej nie przyjął. Muszę więc wywalczyć sobie taką szansę sam w ringu. Tytuł mistrza Europy powinien mnie wywindować do czołowej piątki wszystkich federacji. Nie wierzę, by Lebiediew, Ramirez, Drozd czy Głowacki byli w czymś lepsi ode mnie - dodał Bellew.