43-letni były mistrz świata oczywiście nie ma nic przeciwko wycieczce na Wyspy Brytyjskie, zwłaszcza, że w zamierzchłych latach był w tej części Europy. - Kocham Anglię! Pojedynek w tym miejscu byłby dla mnie czymś ekscytującym. Miałem walczyć w Wielkiej Brytanii 20 lat temu, ale coś nie wypaliło tuż po moim przylocie. Bardzo chętnie tam wrócę, może w końcu udałoby mi się zobaczyć Big Bena - skomentował w swoim stylu "Lights Out". Toney dowiedział się o Furym poprzez swojego menadżera. Styl olbrzyma z Manchesteru miałby być idealny dla legendy boksu. - Słyszałem o nim wcześniej, ale nie zależało mi szczególnie na oglądaniu jego ringowych wyczynów. Steve Tannenbaum, agent który dla mnie pracuje, polecił bym spojrzał na niego. Fury jest idealny dla mnie - dodał posiadacz nic nie znaczącego tytułu IBU w wadze ciężkiej. Warunki fizyczne Tysona w żadnym wypadku nie zrobiły wrażenie na Toney’u, który przygotował dla swojego ewentualnego przeciwnika kilka udogodnień. - Jego 206 cm wzrostu ma wzbudzać strach? Co za żart! On wygląda na wielkiego sztywniaka bez szczęki. Mogę walczyć w jego domu, rolę punktowych mogą przejąć jego siostry, a poczynania ringowe niech sędziuje tatuś. Nie ma znaczenia - wystrzelił Toney. Na sam koniec nie mogło obyć się bez pozdrowień słanych w stronę braci Kliczków. Plan jest bardzo "prosty" - Amerykanin najpierw pokonuje Fury’ego, potem leje Ukraińców i spełnia swoje wybujałe marzenia. - Nie sądzę by Fury miał odwagę na konfrontację ze mną. Dla mnie to łatwizna. Cały czas sparowałem z wysokimi facetami, bułka z masłem. Po wyjeździe do Wielkiej Brytanii zabrałbym się za siostry Kliczko. Najpierw zlałbym jednego, potem drugiego. Kolejność nie ma znaczenia. Błogosławię wszystkich tych, którzy twierdzą, że jestem skończony - zakończył wciąż barwny pięściarz.