47-latka z Gilowic nie trzeba prawdopodobnie przedstawiać nikomu. Adamek zapisał się już w historii naszego sportu, a jego najsłynniejsze pojedynki, jak choćby ten z Kliczką we Wrocławiu wspominane są z rozrzewnieniem. Jego decyzja o "wejściu" do świata freak-fightów spotkała się jednak z mieszanymi reakcjami kibiców. Część z nich rozumiała, że to dla "Górala" zabawa, inni z kolei sugerowali, że tak wielki mistrz nie powinien się rozmieniać na drobne. Słowo się jednak rzekło, pięściarz pojawił się w akcji podczas FAME MMA na Narodowym. Jego przeciwnikiem był Kasjusz "Don Kasjo" Życiński. Faworyt mógł być tylko jeden. I sprostał zadaniu, choć... mówić można o niedosycie. Tomasz Adamek po walce na gali FAME MMA "Góral" nie był w stanie powalić swojego przeciwnika. Mimo niekwestionowanej przewagi nie zdołał poważnie go naruszyć, co najlepiej pokazuje fakt, że "Don Kasjo" jeszcze w trakcie pojedynku krzyczał do niego "dawaj", a bezpośrednio po zakończeniu zaczął... tańczyć. Choć niektórym kibicom mogło się nie podobać to, że Adamek nie znokautował swojego rywala, sam pięściarz szybko dał do zrozumienia, jakie są jego odczucia po walce. Dla Adamka był to drugi występ dla FAME. W debiucie pokonał Patryka Bandurskiego jednogłośną decyzją sędziów.