Opromieniony widowiskowym zwycięstwem w siódmej rundzie przez techniczny nokaut Adamek krótko po walce wieczoru w Częstochowie udzielał wywiadu grupie dziennikarzy. W pewnej chwili zza pleców "Górala" wyszedł Mateusz Borek, główny organizator gali "Polsat Boxing Night - Noc Zemsty" i niespodziewanie na chwilę włączył się w rozmowę. - Muszę tylko przerwać na sekundę, bo rzadko cytuję prywatną korespondencję, ale myślę, że ta wiadomość jest ważna w polskim sporcie. Krzysztof Zimnoch przysłał mi SMS-a: "Mateusz, serdeczne gratulacje i szacun dla Tomka za tę walkę. Pozdrawiam i szczerze gratuluję". To pokazuje pięściarską rodzinę - podsumował Borek. - Wzajemnie - odpadł Adamek w świetle kamer po słowach pozdrowienia. Abell stał się rozpoznawalny w Polsce właśnie po walce z Zimnochem, którego zaskoczył siłą ciosów i wprost zdemolował w ringu. Polski pięściarz, który jeszcze niedawno w opinii niektórych uchodził za zawodnika perspektywicznego, wytrzymał w ringu niespełna trzy rundy. Walka, będąca pojedynkiem wieczoru we wrześniu na gali w Radomiu, zakończyła się ciężkim nokautem po prawym sierpowym i bezwładnym upadku Polaka. Tymczasem pod Jasną Górą nieporównywalnie lepiej wyszkolony technicznie Adamek pokazał, jak należy boksować z takim osiłkiem. Do tego dołożył świetne przygotowanie kondycyjne i motoryczne, udowadniając, że mimo 41 lat na karku, ciągle może toczyć efektowne pojedynki z przeciwnikami w swoim zasięgu. AG