Tomasz Adamek był jednym z głównych bohaterów ostatniej gali Fame MMA. Popularny "Góral" zawalczył w walce wieczoru z youtuberem Patrykiem "Bandurą" Bandurskim i pokonał go na punkty. Dzień po gali chciał wrócić samolotem do Stanów Zjednoczonych. Na lotnisku spotkała go jednak bardzo niemiła niespodzianka. Były pięściarz znajdował się już na pokładzie samolotu lecącego do Stanów Zjednoczonych. Nagle podeszła do niego stewardessa i powiedziała mu, że musi opuścić pokład maszyny. Powód? Uznano, że Tomasz Adamek jest pod wpływem alkoholu. Początkowo sportowiec nie krył swojego oburzenia całą sytuacją. W rozmowie z "Faktem" wyznał, że jego stan został zinterpretowany błędnie, a za to, jak został potraktowany, będzie dochodził swoich praw w sądzie. Wokół całej afery zrobiło się naprawdę gorąco. - Siedziałem już w samolocie lecącym do USA. Nagle podeszła do mnie stewardesa. Usłyszałem, że jestem pijany i że nie mogę lecieć. A to kompletna bzdura. Po sobotniej walce w Gliwicach wypiłem trochę wina, rano jedno piwko i to wszystko. Jestem poobijany, mam podbite oko, więc może pomyśleli, że biłem się po pijaku - mówił Adamek. Zwrot akcji ws. skandalu z udziałem Tomasza Adamka Okazuje się jednak, że cała afera najprawdopodobniej zakończy się o wiele wcześniej, niż można było przypuszczać. Tomasz Adamek w rozmowie z "Faktem" zapowiedział, że zmienił zdanie co do wyjaśniania sprawy w sądzie. Jego wypowiedź wydaje się być finałem przykrego incydentu. Wiadomo już, że Tomasz Adamek na jednej walce nie zakończy swojej przygody we freak fightach. Niebawem czeka go drugi pojedynek w federacji Fame MMA. Nie wiadomo jednak, kto będzie jego kolejnym przeciwnikiem i czy na tym rzeczywiście udział "Górala" w tym przedsięwzięciu się zakończy.