"Nie powiedziałem, że będę się teraz żegnał z boksem zawodowym. Wszystko zawsze zależy od walki" - powiedział na terenie Kraków Airport zawodnik rywalizujący w wadze ciężkiej. Doprecyzował po chwili, że się "pokusi", żeby po raz kolejny stanąć na zawodowym ringu jeśli 26 września odniesie "piękne zwycięstwo". "Moja żona, a także Ziggy (Rogalski, menedżer boksera - przyp. red) mówią mi, że wystarczy, swoje już zrobiłem. Jednak czuję niedosyt, ponieważ ostatnio nie poszło tak jak powinno" - uważa był mistrza świata kategorii półciężkiej i junior ciężkiej. Przegrał dwie ostatnie walki, z Ukraińcem Wiaczesławem Głazkowem oraz Arturem Szpilką. Z Balic pojechał do swoich rodzinnych Gilowic. Spędzi tam jedną noc, a w poniedziałek uda się do Łomnicy koło Karpacza: "Nie byłem tam nigdy" - przyznał Adamek. Nie poinformował, z kim będzie tam sparował, ale przyznał, iż w przygotowaniach pomoże mu m.in. Mariusz Wach. Nie chciał szeroko mówić o najbliższym rywalu. "Kibice go znają, a ja nigdy nie oceniam przeciwnika. Wszystko zweryfikuje ring. Zamierzam udowodnić, że Adamek to stary wojownik". Zawodnik miał dotrzeć do Polski w sobotę. Wyjaśnił, że ze względu na zamieszanie na lotnisku w Stanach Zjednoczonych jego podróż przesunęła się o jeden dzień.