Nie ma absolutnie żadnego przypadku w tym, że kursy wszystkich bukmacherów, od Stanów Zjednoczonych po Polskę, jednoznacznie wskazują, że wielkim faworytem sobotniej konfrontacji w Wintrust Arena jest "Big Baby" Miller. Mówią o tym także, niemal jednogłośnie, eksperci i branżowi dziennikarze. "Brat od innej matki" kontra "starszy wujek" Organizatorem gali reklamowanej pod hasłem "Worlds Collide" jest Anglik Eddie Hearn, który promuje Amerykanina i ma wobec pięściarza z Brooklynu wielkie plany. 30-letni Miller, prywatnie przyjaciel Adama Kownackiego (nazywany przez Polaka "bratem od innej matki"), jest swoistym wybrykiem natury. Mimo że przy wzroście 193 cm waży ponad 130 kilogramów, to jego sposób poruszania się w ringu, a przede wszystkim lekkość i częstotliwość zadawania ciosów, budzą powszechne uznanie. Młodość, pressing oraz, przy tak niespotykanych gabarytach, zupełnie nieszablonowy styl boksowania czynią z pogromcy Mariusza Wacha piekielnie trudnego przeciwnika dla Adamka. Amerykanin nie dysponuje jednym, potężnym ciosem, ale powoduje wielkie spustoszenie na tułowiu i głowie rywala seriami uderzeń, które niesamowicie się kumulują. W dodatku, nic nie robiąc sobie z ogromnej wagi, która w rzeczywistości jest jego atutem, potrafi prowadzić całą walkę w szybkim tempie i na dużej intensywności. Czym, poza ogromnym doświadczeniem i inteligencją w ringu, może odpowiedzieć Adamek? - Myślę, że presja Millera będzie miała duży wpływ na przebieg walki. Jeśli Tomek znajdzie na nią sposób, czyli będzie bardzo szybki na nogach, ruszał się i uciekał, to myślę, że tę walkę też jest w stanie wygrać. Naprawdę nie mogę doczekać się ich pojedynku - mówił w rozmowie z eurosport.interia.pl wspomniany Kownacki, który sam znajduje się między młotem a kowadłem, bo jest nie tylko w bliskich relacjach z Amerykaninem. Adamek to też dla niego szczególna postać, kiedyś mentor, dziś kolega, toteż nie bez powodu określa "Górala" mianem swojego starszego wujka. Ptasie mleczko Adamka 42-letni Adamek, na finiszu kariery, niezwykle poważnie i sumiennie zacząć traktować przygotowania do pojedynków. Od kiedy jego karierą zawiaduje Mateusz Borek, nie ma miejsca na fuszerkę i oszczędności. W sztabie weterana znalazł się młody trener Gus Curren, specjalista od przygotowania fizycznego dr Jakub Chycki oraz wszystkie dodatkowe elementy, łącznie z profesjonalną dietą, o którą dba kucharz. Wszystko to ma zmaksymalizować szansę na odniesienie zwycięstwa w zakontraktowanej na dwanaście rund walce w Chicago. W ostatnich kilkunastu miesiącach "Góral" dał sobie drugie życie w ringu, pokonując kolejno Solomona Haumono, Freda Kassiego oraz odnosząc okazałą wygraną nad Joeyem Abellem. Inna sprawa, że żaden z tych pięściarzy nawet nie zbliżył się możliwościami do Millera. W największym skrócie każdy z pokonanych był rywalem jednowymiarowym, a boks Millera opiera się na kilku solidnych atutach.Mając świadomość klasy "Wielkiego Dzieciaka", przez obóz przygotowawczy Adamka na Florydzie przewinęły się tuzy wagi ciężkiej. Dobitnie świadczą o tym nazwiska pięściarzy, którzy przyjechali pełnić rolę sparingpartnerów. Na sali "House of Champions" w Vero Beach pojawili się były mistrz świata federacji WBC Bermane Stiverne oraz pogromca Artura Szpilki, były pretendent do pasów Władymira Kliczki, Bryant Jennings. Z pomocą tej klasy zawodników sparingi z pewnością spełniały cele zadaniowe i taktyczne.Upalny klimat Florydy dawał się we znaki Adamkowi, ale cel uświęca środki. Wszyscy doskonale wiedzą, na czele z naszym pięściarzem, że boksując z Millerem, którego znokautowanie jest jeszcze mniej prawdopodobne niż zwycięstwo, będzie trzeba odpowiedzieć żelazną kondycją i wyśmienitą motoryką. Adamkowi, wbrew zdrowemu rozsądkowi, marzy się pojedynek z Anthonym Joshuą lub Deontayem Wilderem, ale do takich walk, obarczonych potwornym ryzykiem ciężkiego nokautu, nie pali się nawet Borek. Być może jednak okaże się, że naszego wojownika mieszkającego od lat w New Jersey, który nigdy nie pękał przed największymi wyzwaniami, zadowoli inna perspektywa. "Góral" krok od tytułu mistrza świata? Niedawno dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że ewentualna wygrana w "Wietrznym Mieście" utoruje Polakowi drogę do walki o regularny tytuł mistrza świata WBA. Teraz tę informację potwierdził promotor Milllera Eddie Hearn, który podczas konwencji WBC w Kijowie powiedział red. Przemysławowi Osiakowi, że jeśli Adamek pokona jego zawodnika, to będzie obowiązkowym pretendentem i zmierzy się najpewniej z Fresem Oquendo lub Trevorem Bryanem (superczempionem federacji jest Joshua). Po co najpotężniejszy promotor miałby robić ukłon w stronę pogromcy Millera? Odpowiedź jest prosta: dla pieniędzy. Jeśli Adamek wygra, to zdaniem wielu w pojedynku o taką stawkę z łatwością wyprzeda wszystkie miejsca w "swojej" hali Prudential Center w Newark lub ściągnie rodaków do WinTrust w Chicago. A z punktu widzenia szefa grupy Matchroom Boxing, który w oparciu o platformę DAZN ma organizować 16 gal rocznie na terenie Stanów Zjednoczonych, z kogoś takiego grzechem byłoby rezygnować, marnotrawiąc potencjał amerykańskiej Polonii. Jeśli nie dojdzie do sensacji i Adamek przegra, a przy tym nie okupi porażki dużym uszczerbkiem na zdrowiu i odzyska od żony schowany paszport, to gotowy jest plan uroczystego pożegnania w Polsce. Wiosną nasz legendarny pięściarz będzie miał swój benefis, podczas którego stoczy ostatnią walkę, z łatwiejszym przeciwnikiem. W takich okolicznościach, na 20-lecie kariery zawodowej, "Góral" zapisałby na swoim koncie jubileuszowy 60. pojedynek w karierze. A może jubileusz przypadnie na walkę, która będzie wyśnionym ukoronowaniem kariery "Górala" w wadze ciężkiej i to po niej odejdzie na ostateczną emeryturę? Co ciekawe, pojedynek "Górala" z "Big Baby'm" w Chicago awansował do miana drugiej walki wieczoru. Według aktualnych informacji, starcie Polaka z Amerykaninem ma rozpocząć się około godz. 5 rano polskiego czasu z soboty na niedzielę. Artur Gac