- Wiedziałam, że jest rok igrzysk i warto się poświęcić. Dotarło do mnie, że olimpiada jest moim marzeniem, podobnie jak całego sztabu, więc trzeba było zebrać się w sobie. Do tego przeprowadzaliśmy rozmowy z trenerem, które mnie bardzo zmotywowały do takiego działania. Przede wszystkim właśnie do ciężkiej pracy - mówiła Julia Szeremetaw rozmowie z Interią, kiedy na jej szyi wisiał już srebrny krążek olimpijski. Właściwie na przestrzeni kilkunastu dni stała się postacią rozpoznawalną, a jej popularność rosła w tempie jednostajnie przyspieszonym. Jej droga do olimpijskiego podium budziła ogromne emocje nie tylko wśród kibiców. Ujmującym sposobem bycia i naturalnością zyskiwała sympatię także tych, którzy sportem na co dzień się nie interesują. Tego nie było w planie, Julia Szeremeta w "roli głównej". Niesamowita historia "To kiedy i gdzie na tę kawkę?" Szeremeta usiadła przy jednym stoliku z Gołotą To ona wywalczyła historyczny krążek dla polskiego boksu. Premierowy na igrzyskach w rywalizacji kobiet. A jednocześnie pierwszy po 32 latach wyczekiwania, licząc od brązu Wojciecha Bartnika w Barcelonie. - No popatrz się, to kobiety nas biją (śmiech). Przekaż Julii podziękowania od starego dziadka, pogratuluj i zaproś gdzieś na kawę - rzucił Andrzej Gołota w rozmowie z Arturem Gacem, olimpijskim wysłannikiem Interii. Kurtuazja? Nic z tych rzeczy. Ta historia miała swój ciąg dalszy. - To kiedy i gdzie na tę kawkę? - dopytywała Julia, kiedy tylko dowiedziała się o propozycji brązowego medalisty olimpijskiego z Seulu (1988). Kwestie organizacyjne udało się dopiąć sprawnie i bez zbędnej zwłoki. Efekt? W poniedziałek w jednej z warszawskich restauracji doszło do spotkania Gołoty z Szeremetą. Informuje o tym w Polski Związek Bokserski, zamieszczając w serwisie X post ilustrowany pamiątkowymi obrazkami z wnętrza lokalu. Dla 21-letniej sportsmenki to ciąg dalszy celebrowania paryskiego sukcesu. Nieustanne odbieranie gratulacji i wyrazów uznania trwa już ponad miesiąc. - Na pewno będzie troszkę takich sytuacji, ale mam przy sobie świetny sztab trenerski, który będzie o mnie dbał. I na pewno nie pozwolą, aby stała mi się jakakolwiek krzywda - zapewniła nas poważnym tonem bohaterka tegorocznych igrzysk.