"A killa and a thrilla and a chilla, when I get that gorilla in Manila" - rymował Ali przed walką z Frazierem, nieświadomie przyczyniając się do powstania określenia, którym już zawsze będzie nazywana ich walka. Jej przyszły zwycięzca nie miał jednak po prostu dobrego humoru, który pomagał w tworzeniu rymowanek - nawet w wierszyku zdołał obrazić rywala nazywając go "gorylem". W Manili spotkali się już po raz trzeci. Pierwsza walka, określana "walką stulecia", odbyła się cztery lata wcześniej w Nowym Jorku, gdy Frazier odniósł zwycięstwo nad powracającym po okresie zawieszenia już nie Cassiusem Clayem, a Muhammadem Alim, który odpokutował zawieszenie za odmowę służby wojskowej i zmienił nazwisko po konwersji na islam. W drugiej walce w 1974 roku Frazier nie był już mistrzem świata - stracił tytuł na rzecz George'a Foremana. Tym razem górą był Ali. Trzecie starcie odbyło się w nietypowym miejscu - prezydent Filipin zaproponował zorganizowanie walki w Manili. Rozmaitych emocji, sportowych i nie tylko, nie brakowało jeszcze przed pojedynkiem. Kłopoty miał szczególnie Ali - na Filipinach pojawił się z kochanką, o czym dowiedziała się jego żona i przyjechała do Manili. Sensacyjne wieści potwierdzone. Hitowa walka Adamka z Chalidowem To był prawdziwy pięściarski thriller W ringu nie było już jednak mowy o skandalach obyczajowych, choć Ali nie mógł powstrzymać się przed trash talkingiem. Walka była zakontraktowana na piętnaście rund i odbywała się w trudnych warunkach - rozpoczęła się o 10 rano, aby zapewnić odbiorcom telewizyjnym z innych stref czasowych możliwość obejrzenia jej na żywo w dogodnych dla siebie godzinach. Na Filipinach panował jednak upał, przez który starcie okazało się wyniszczające dla obu pięściarzy. Walka okazała się wyjątkowo zacięta, ale po 14 rundach narożnik Fraziera zdecydował się poddać swojego zawodnika. Frazier niemal nic nie widział, ale chciał walczyć dalej mimo opuchniętych oczu. Decyzja trenera Eddie'go Futcha była jednak nieodwołalna. "To koniec. Nikt nigdy nie zapomni, co dziś zrobiłeś" - przekonywał Futch Fraziera o jego sportowej nieśmiertelności po heroicznej walce. Po latach Ali przyznał, że w momencie, gdy jego rywal został poddany, sam chciał zaprzestać walki, bo również był już wykończony. Walka zorganizowana jako wielkie show na długo zapadła w pamięci kibiców, ale w praktyce była początkiem końca dla obu zawodników. Frazier walczył jeszcze tylko dwa razy (porażka w rewanżu z Foremanem i remis z Floydem Cummingsem), Ali wchodził do ringu jeszcze dziesięciokrotnie, jednak w końcówce kariery nie był już tak błyskotliwy, jak wcześniej i zaliczył jeszcze trzy porażki. W połowie lat 80. u Alego zdiagnozowano chorobę Parkinsona, stopniowo postępującą. Frazier długo cieszył się znacznie lepszym zdrowiem, ale w 2011 zmarł na nowotwór. Ali (który odszedł na zawsze pięć lat później) pojawił się na jego pogrzebie, choć wcześniej przez lata ich relacja była szorstką przyjaźnią - obaj zdawali sobie jednak sprawę z tego, że byli w jakiś sposób na siebie skazani, nie tylko w ringu, ale także później. Walka "Thrilla in Manila" wpisała się do historii sportu. W rankingu ESPN na najważniejsze walki XX wieku zajęła piąte miejsce. O starciu dwóch wielkich rywali nakręcono też dokumentalny film. Trzecie starcie Alego i Fraziera pozostaje jedną z walk wszech czasów. Tomasz Adamek już "nokautuje". Jaśniej się nie dało