W pierwszej rundzie nie wydarzyło się nic godnego uwagi, ale w drugiej przewagę zaczął zyskiwać Thompson, który dzięki swojemu doświadczeniu z dużą łatwością odnajdywał drogę do głowy rywala. W końcówce poczuł się jednak zbyt pewnie i przyjął mocny prawy, po którym zatoczył się na liny. Chwilę później Amerykanin chciał odpowiedzieć, ale w ataku nadział się na kontrę z prawej ręki i padł ciężko na deski. Zdołał powstać na "9", a gong uratował go przed nokautem. W trzecim starciu "Tygrys" znów miał kłopoty, bo Price odzyskał wiarę w siebie i zaczął boksować bardzo dobrze, a każdy jego cios robił wrażenie na weteranie.W czwartej rundzie role się odwróciły. Thompson, który do tego czasu przegrywał walkę, zaczął wygrywać wymiany i rozbijać Price'a ciosami na korpus. W końcówce brytyjski kolos wyraźnie je odczuł i był przez moment zraniony, ale "Tygrysowi" zabrakło czasu na wykończenie roboty. Przez kilkadziesiąt sekund piątej odsłony Price toczył jeszcze równą walkę, ale potem dały o sobie znać braki w obronie, a doświadczony Amerykanin trafiał go z ogromną skutecznością, stopniowo rozbijając ambitnego, nie chcącego przyklęknąć rywala. Zamroczony Anglik był jeszcze liczony na stojąco, ale nawet w ten sposób nie dało się go uratować przed porażką, więc sędzia ringowy podjął słuszną decyzję o przerwaniu walki.