Nic nie zapowiadało takiego zakończenia w pierwszej części walki. Kubańczyk narzucił rywalowi swój styl i po czterech starciach wyrobił sobie przewagę. Crawford nie zamierzał jednak sprawić zawodu swoim fanom. W piątej odsłonie Amerykanin trafił fantastycznym lewym sierpowym, a chwilę później poprawił raz jeszcze i Yuri po raz pierwszy wylądował na deskach. Zamroczony Kubańczyk miał spore problemy z dojściem do siebie i przetrwaniem kryzysu, ale to był dopiero początek wielkich emocji.Karta zaczęła się odwracać - walczący z odwrotnej pozycji Crawford dzięki nokdaunowi i kolejnej dobrej rundzie odrobił straty i wrócił do gry o zwycięstwo. Bił coraz celniej, a Gamboa coraz bardziej odczuwał jego uderzenia. W międzyczasie lokalny bohater wrócił do naturalnej pozycji, ale również w niej radził sobie poprawnie i wygrywał starcia. W ósmej rundzie Gamboa znów poczuł się pewnie i ruszył do przodu, ale szybko za to zapłacił - wszedł na kontrę i po raz drugi był liczony.Wydawało się, że "Cyklon z Guantanamo" doszedł do siebie, ale widmo porażki po dwóch nokdaunach odcisnęło piętno na jego psychice - Kubańczyk chciał jak najszybciej odrobić straty i kompletnie zapomniał o obronie w swoim szalonym ataku. Wydawało się nawet, że naruszył Crawforda i za chwilę sam może zanotować nokdaun, ale nieostrożność sprawiła, że po raz kolejny został trafiony i padł na deski. To sprawiło, że Gamboa kompletnie przestał kalkulować. Poszedł na całość i zapłacił najwyższą cenę - defensywnie nastawiony mistrz złapał go potężnymi ciosami, a prawy podbródkowy wykończył robotę.Gamboa był wyraźnie zraniony, ale zapewne mógł jeszcze kontynuować pojedynek, nie dostał jednak takiej szansy, bo sędzia Genaro Rodriguez przerwał walkę bez liczenia.