Od początku była to równa i trudna do punktowania walka. W pierwszych minutach pretendent zrywał tempo i sprawiał kłopoty mistrzowi, ten jednak wciągał go na kontry, bijąc szczególnie groźnie lewym hakiem pod prawy łokieć. W trzeciej rundzie po przypadkowym zderzeniu głowami pękł prawy łuk brwiowy Portera. Od czwartej odsłony Crawford zaczął łapać przeciwnika na kontry i uwidoczniła się jego przewaga szybkości. W piątej udany atak przeprowadził Porter, ale optycznie walka zaczynała wymykać się mu spod kontroli. Na półmetku czempion również krwawił z łuku brwiowego i również było to skutkiem przypadkowego zderzenia głowami. W drugiej połowie potyczki Porter ruszył ostrzej pressingiem, lecz Crawford złapał swój rytm i wciągał dawnego mistrza na soczyste akcje z defensywy. Po dziewiątym starciu wszystko niby wydawało się sprawą otwartą, jednak widać było, że mistrz krok po kroku "przeczytał" rywala i jego przewaga będzie tylko rosła. Koniec niespodziewanie nadszedł już w dziesiątej rundzie. Terence wszedł w tempo atakującemu Porterowi i skontrował go po zakroku lewym podbródkowym. Bomba eksplodowała na szczęce Portera, wysyłając go na matę ringu. Po liczeniu do ośmiu "Bud" poszedł na całość, zasypał przeciwnika serią z obu rąk, trafił prawym sierpowym, poprawił lewym i było po wszystkim. Co prawda Porter jeszcze się podniósł, ale z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania.