- Walki Mike'a Tysona z Tysonem Furym, Anthonym Joshuą czy Deontayem Wilderem? To byłby żart, katastrofa w pierwszej rundzie. Szybkość, timing i refleks zanikają z wiekiem. Najdłużej zostaje siła uderzenia, co udowodnił George Foreman, zdobywając tytuł mistrzowski w wieku 45 lat - powiedział Atlas, pomagający niegdyś Tysonowi w treningach. - W walce z Jonesem widać było, ile jest okazji, by trafić Tysona, gdy skraca dystans. Jones nie był w stanie trafiać, fizycznie i mentalnie się do tego nie nadawał. Tyson zostałby w walce z kimś mocnym zniszczony ciosami prostymi, zanim zdołałby podejść blisko - dodał trener, który swego czasu miał także z Tysonem na pieńku, ale zaznacza, że jego obecna ocena nie jest dyktowana jakąkolwiek urazą.Wypowiedź Atlasa potwierdza w dużej mierze legendarny czempion wagi ciężkiej Larry Holmes, którego Tyson znokautował w 1988 roku. Holmes miał wówczas 38 lat i wracał po niemal dwuletniej przerwie, a 22-letni Tyson był w szczycie formy. - Nie byłem pod wrażeniem sobotniego występu Tysona. Nie mógł dobrze skrócić dystansu, a gdy już to zrobił, zaczynały się zapasy. Tak wyglądała ta walka, jak zapaśnicze zmagania - stwierdził ''The Easton Assassin''.