Atlas był niedawno gościem podcastu Joe Rogana. Podkreślił, że Tyson nie zdał żadnego z poważnych testów w swojej karierze, i wyjaśnił, że miało to związek z jego trudnym dzieciństwem. - Mike chował się pomiędzy budynkami, żeby inni mu nie dokuczali. Uważam, że jeśli tak robisz, to potem chowasz się przez całe życie. Takie jest moje zdanie - stwierdził. - Nie mam teraz przed sobą jego bilansu walk, ale powiedzmy, że wygrał 50 i przegrał 5 (w rzeczywistości wygrał 50 i przegrał 6 - przyp. red.). Niektórych to wkurzy, ale ja bym powiedział, że raczej przegrał 5 walk i ani jednej nie wygrał. Dla mnie walki nie ma, jeśli nie ma żadnego oporu, czegoś, co trzeba przezwyciężyć; inaczej jest to tylko pokazówka, sportowy pokaz. Tak jest w ogóle w życiu. Prawnik nie jest prawnikiem, dopóki nie ma w sądzie czegoś, co musi przezwyciężyć, dopóki sędzia nie zasypuje go całym tym syfem, a on musi się z tym uporać. Talent Tysona i jego możliwości fizyczne były tak duże, że nigdy nie został przetestowany. Nie wiadomo było, na co go naprawdę stać. Pięć razy - czy jaki był ten jego rekord - pojawił się opór. Pięć razy była prawdziwa walka, coś, co trzeba było przezwyciężyć. I za każdym razem przegrał - dodał. Atlas nie ma z Tysonem najlepszych stosunków, lecz podkreśla, że jego opinia nie wynika stąd, że żywi do niego jakąś urazę. Zaznaczył też, że mimo wszystko "Żelazny" był bardzo dobrym pięściarzem. - Był silny jak nikt, ale jednocześnie był też najsłabszym człowiekiem, jakiego uda wam się znaleźć - powiedział.