Podczas XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu czołowi sportowcy z całego świata walczyli o medale w 32 dyscyplinach. W pewnością najwięcej mówiło się jednak nie o lekkoatletyce, a o... boksie. Wszystko przez Imane Khelif i Lin Yu-ting, a konkretniej kontrowersje wokół płci obu zawodniczek. W ubiegłym roku bowiem obie panie zdyskwalifikowane zostały z mistrzostw świata z powodu zbyt wysokiego poziomu testosteronu w organizmie. Testy te jednak przeprowadzone zostały z polecenia IBA, a więc organizacji, której "szefem" jest Rosjanin Umar Kremlew. Międzynarodowy Komitet Olimpijski jednak od 2019 roku nie współpracuje już z IBA, dlatego też Khelif i Yu-ting dostały zielone światło, jeśli chodzi o udział w tegorocznych igrzyskach olimpijskich. Wszyscy w szoku. To naprawdę Imane Khelif?! Trudno ją teraz rozpoznać Brytyjczycy obrazili Lin Yu-ting. Tajwańscy politycy zareagowali natychmiast Mimo jednoznacznej decyzji MKOl-u, nie wszyscy zadowoleni byli z faktu, że reprezentantki Algierii i Tajwanu będą walczyć o medale olimpijskie z innymi zawodniczkami. Prawdziwa burza rozpętała się jednak dopiero wtedy, kiedy obie panie zapewniły sobie awans do finału w swoich kategoriach wagowych, a następnie bez problemu pokonały swoje przeciwniczki - Julię Szeremetę oraz Yang Liu. Po sukcesie Lin Yu-ting na dość niespodziewany ruch zdecydował się portal Fair Play Women. W opublikowanym przez dziennikarkę Nikolę Williams artykule pod tytułem "MKOI zawiódł kobiety" Tajwankę nazwano “XY", co odnosi się do męskich chromosomów, które rzekomo wykryto w DNA pięściarki. Wobec tego materiału obojętnie nie przeszli przedstawiciele Tajwanu. Biuro ambasadora Vincenta Yao skontaktowało się z autorką wspomnianego wcześniej artykułu i... poprosiło o jego usunięcie. "Jest godne głębokiego ubolewania, że Fair Play for Women, organizacja mająca na celu promowanie praw kobiet, zdecydowała się na werbalny atak na biologiczną kobietę w oparciu, o bezpodstawne oskarżenia, dezinformację i jej wygląd. Takie działanie jedynie zagrozi solidarności kobiet i podważy prawdziwego ducha feminizmu" - przekazano w liście wysłanym do redakcji. Przedstawiciele Fair Play Women zwrócili się z prośbą o pomoc w tej sprawie do ministra spraw zagranicznych, Davida Lammy'ego. Brytyjczyk uznał, że rząd zagraniczny nie ma prawa zastraszać obywateli jego kraju. "To skandaliczne, że Tajwańczycy próbują teraz wywierać presję na brytyjską grupę walczącą o prawa kobiet, która podnosi prawdziwe obawy dotyczące bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia sportsmenek" - ocenił, cytowany przez brytyjskie media. "Powinni odebrać ci srebrny medal". Szeremeta zaatakowana. Hamulce puściły