Organizacją tego starcia zajął się Don King, promotor pochodzący z Cleveland. Nie miał jednak wystarczających pieniędzy, dlatego poszedł po nie do nie do końca oczywistego źródła. Sponsorem wydarzenia został bowiem Mobutu Sese Seko, dyktator Zairu. Bardzo pomógł w tym Fred Weymar, amerykański doradca Sese Seko, który przekonał go, że taka gala pomoże reżimowi. Głównymi bohaterami byli dwaj mistrzowie olimpijscy. Ali, jeszcze jako Cassius Clay, wygrał w wadze półciężkiej w Rzymie (1960), gdzie w finale pokonał Polaka Zbigniewa Pietrzykowskiego, natomiast Foreman okazał się najlepszy osiem lat później w Meksyku, tylko że już w wadze ciężkiej. Pierwotnie pojedynek miał być promowany pod hasłem "Od statku niewolników do mistrzostwa". Opowiedział o tym Lloyd Price, który w tym czasie pracował z Kingiem. "Pomyślałem, że to byłby wspaniały pomysł, biorąc pod uwagę samo wydarzenie i jego cel, aby zabrać z powrotem do Afryki wielu Afroamerykanów, którzy nigdy tam nie byli" - przyznał Price dla USA Today, który został opublikowany w 40. rocznicę tego wydarzenia. Jednak nie zgodził się na to Hank Schwartz, partner w firmie, która miała prawa promocyjne i telewizyjne do tego pojedynku. "Według niego takim hasłem nie zdobylibyśmy światowej publiczności" - dodał Price. Boks. Skąd wzięło się słynne "Rumble in the Jungle"? Skąd więc wzięło się słynne "rumble in the jungle", co możemy przetłumaczyć jako "bijatyka w dżungli"? Według współpracownika Kinga - od Drew "Bundiniego" Browna, jednego z trenerów Alego, który często powtarzał słowo "rumble". "I w pewnym momencie Ali po prostu powiedział 'Rumble in the Jungle'" - przyznał Price. Obaj pięściarze nie przepadali za sobą, a Ali potrafił jeszcze bardzo sprytnie wykorzystać kolonialne zaszłości. Wysiadając z samolotu nazwał bowiem rywala "Belgiem", a ten kraj rządził w Zairze aż do 1960 roku. Gdy tylko to powiedział, to tłum czekający na płycie lotniska zaczął skandować: "Ali, zabij go". Foreman przyznał, że największym problemem był jego owczarek niemiecki Dago, będący rasą, której belgijskie siły bezpieczeństwa używały do pilnowania Afrykańczyków. "Mówili, że ludzie boją się psa. A ja na to: 'Mój Boże, mają tam hieny i lwy i boją się owczarka niemieckiego?'. To nie ma sensu" - stwierdził Foreman, cytowany przez USA Today. Obaj pięściarze przebywali w Zairze bardzo długo, bo pierwotnie pojedynek miał się odbyć 25 września. Jednak osiem dni tą datą Foreman doznał rozcięcia nad prawym okiem, gdy został przypadkowo trafiony łokciem przez sparingpartnera Billa McMurraya. Gdy nad sytuacją zastanawiali się członkowie obu sztabów, nagle usłyszeli syreny. To zbliżał się Mandunga Bula, minister z Zairu, który był urzędnikiem nadzorującym tę walkę. Ten już wiedział, że coś się stało, ale chciał poznać szczegóły. Wytłumaczono mu więc, że trzeba będzie przełożyć starcie z powodu kontuzji Foremana. "To niemożliwe. Odbędzie się ono zgodnie z planem" - powiedział Bula. W końcu jednak udało się przenieść pojedynek na 30 października. Pięściarze przez cały czas nie byli tylko skoncentrowani na czekającym ich wyzwaniu. Okazuje się, że tydzień przed walką Ali poślubił Veronicę Porche, choć był wtedy jeszcze żonaty z inną kobietą. "To była cicha ceremonia, nikt na niej nie był. Coś wewnątrz mnie mówiło mi, że to w porządku, ponieważ go kochałam. Tak wtedy czułam" - powiedziała Porche, cytowana przez USA Today, która liczyła sobie wtedy 18 lat. Człowiek, który udzielał im ślubu był Afrykańczykiem i muzułmaninem, przynajmniej tak wyglądało ze słów Alego. Porche przyznała, że po raz pierwszy spotkała pięściarza na imprezie charytatywnej w Salt Lake City i wiedziała, że on jest żonaty, ale nie rozwijali tej znajomości aż do Zairu. "Powiedział mi, że się rozwodzi" - dodała jedna z czterech dziewczyn, które były zatrudnione do promowania walki. Potwierdził jej to brat pięściarza, mówiąc o kłopotach małżeńskich i fakcie, że Khaliliah Camacho-Ali mieszkała w hotelu, podczas gdy Ali przebywał na obozie przygotowawczym. Boks. Faworytem był George Foreman Camacho-Ali przyznała potem, że wiedziała o romansie męża z Porche, ale nie o sekretnym ślubie. Ten stał się legalny w Stanach Zjednoczonych dopiero w 1977 roku, kiedy Ali rozwiódł się się z żoną, a potem ponownie poślubił Veronicę. Do samej walki zawodnicy przystępowali w innej sytuacji. 32-letni Ali był wcześniej mistrzem świata wagi ciężkiej, ale po odmowie odbycia służby wojskowej w 1967 roku, Stany Zjednoczone były wtedy zaangażowane w Wietnamie, nie tylko pozbawiono go tytułu, ale i nie pozwolono walczyć. Trwało to wszystko ponad trzy lata. Gdy Ali wrócił na ring, to doznał dwóch pierwszych porażek w karierze, w 1971 roku przegrał z Joe'em Frazierem, a w 1973 z Kenem Nortonem. Potem jednak zrewanżował się temu drugiemu, następnie pokonał Fraziera i mógł stanąć w szranki z Foremanem. Ten z kolei był w tym czasie niepokonany, wygrywając wszystkie 40 stoczonych pojedynków, w tym 37 przed czasem i nigdy nie był liczony. Dzierżył pasy federacji WBA, WBC i magazynu "The Ring". Był też młodszy, bo liczył sobie 25 lat i uważany za faworyta. Wszystko potoczyło się jednak dość niecodziennym torem na stadionie 20 maja (obecnie ojca Raphaëla), łącznią z porą rozgrywania starcia - o 4.00 miejscowego czasu, żeby w Stanach Zjednoczonych była to pora najlepszej oglądalności (tam był wieczór 29 października). Ali przyjął bowiem w tej walce niezwykłą taktykę. Wiedząc o tym, że Foreman zwykle wygrywał przez nokaut w pierwszych rundach, przez siedem pierwszych odsłon pozostawał w defensywie, najpierw mocno pracując na nogach, a od drugiej rundy opierał się o liny i przyjmował wszystkie ciosy rywala na gardę, odpowiadając z rzadka ciosami prostymi. W ósmej rundzie Foreman był już krańcowo zmęczony, wtedy zupełnie nieoczekiwanie Ali błyskawicznie zaatakował, bezdyskusyjnie nokautując mistrza świata i zdobywając jego pasy. I właśnie liny stały się jedną z głównych kontrowersji po tym starciu. Foreman narzekał na to, że były za luźne. "Liny, które były nowe, pozostawione na działanie ciepła i wilgoci, po prostu się rozciągną" - tłumaczył Bob Goodman, rzecznik prasowy Alego, na łamach USA Today. Boks. Od wielkiej niechęci do wielkiej przyjaźni Podczas pierwszych walk na gali liny się rozciągnęły, a podłoga ringu stała się gąbczasta. "Ali już po pierwszej rundzie zdecydował, że nie będzie mógł tańczyć ani podskakiwać na ringu z miękką podłogą. A potem, kiedy Foreman miał go na linach, a on odchylił się do tyłu, a ten nie trafił, to dołożył dwa do dwóch i powiedział 'ach to będzie moja strategia. W ten sposób zamęczę George'a'" - przyznał Goodman. Foreman wspominał też, że coś dodano do jego wody, którą pił w przerwach. Powodowało to zawroty głowy i utratę sił przez całą walkę. Ostatnią kontrowersją był czas liczenia mistrza świata w ósmej rundzie. Pięściarz twierdził, że sędzia Zach Clayton zrobił to za szybko, ale to raczej nieprawda, ponieważ późniejszy pomiar czasu pokazał, że zawodnik leżał na deskach przez 11-12 sekund. Starcie pomiędzy Foremanem i Alim było wielkim wydarzeniem. Na stadionie 20 maja oglądało je na żywo 60 000 widzów, a szacuje się, że przed telewizorami na całym świecie mogło zasiąść nawet miliard ludzi, czyli jedna czwarta ówczesnej populacji! Obaj pięściarze zarobili co najmniej po pięć milionów dolarów. I potem stali się przyjaciółmi. "Walczyliśmy w 1974 roku. Po 1981 roku staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. W 1984 roku wręcz kochaliśmy się. W tym życiu nie jestem bliżej nikogo innego niż Muhammada Alego" - powiedział Foreman w rozmowie z "Daily Telegraph" w 2012 roku. Film dokumentalny o tej walce "When We Were Kings" autorstwa Leona Gasta, zdobył w 1996 roku Oscara w swojej kategorii. Podczas wręczenia nagrody na scenie pojawili się obaj dawni adwersarze, przy czym Foreman pomógł wchodzić po schodach cierpiącemu na chorobę Parkinsona Alemu, ilustrując przyjaźń między sportowcami. Do dzisiaj żyje tylko jeden z bohaterów tego wydarzenia, ponieważ Ali zmarł w 2016 roku.