Każdy inny scenariusz niż efektowne zwycięstwo Tysona Fury'ego, będzie gigantyczną sensacją. Do medialnego pojedynku, który obu sportowcom pozwoli zarobić gigantyczne kwoty, dojdzie bowiem w przededniu upragnionej przez wszystkich fanów boksu na świecie konfrontacji o bezdyskusyjne mistrzostwo świata królewskiej kategorii wagowej. Mike Tyson snuje sensacyjny scenariusz. Tyson Fury znokautowany przez "Predatora"? Po wielu miesiącach przeciągania liny, gdy można już nabrać wątpliwości, czy wkrótce poznamy jednego czempiona wagi ciężkiej, obozy Fury'ego i Ołeksandra Usyka w końcu zawarły porozumienie. Więcej, światowe media obiegła wiadomość, że dokument został podpisany. Tym bardziej trudno sobie wyobrazić, że Brytyjczyk, gdyby nie był absolutnie pewny pokonania byłego mistrza UFC w kategorii ciężkiej, pisałby się na wielkie ryzyko przed niewidzianą od ponad dwóch dekad konfrontacją. Oczywiście Ngannou jest silny jak tur, ale w boksie to absolutny naturszczyk. I wydaje się, że w każdej chwili może zostać wciągnięty przez posiadacza pasa WBC na taką wodę, w której w jednej chwili zostanie zatopiony. Wiary w "Predatora" z kolei nie traci Mike Tyson, czemu właściwie trudno się dziwić. To właśnie legenda boksu zawodowego zgodziła się pomagać 37-latkowi do starcia z młodszym o dwa lata Furym. Z drugiej strony można spekulować, że "Bestia" być może nie kładłaby na szali całego swojego autorytetu, gdyby nie autentyczne przesłanki, że Ngannou może dokonać czegoś niemożliwego. Tym bardziej że Tyson nie opowiada bajek o kunszcie bokserskim niedoświadczonego w boksie zawodnika, ani nie puszcza oka o jakichś niezwykłych akcjach, które mogą zaskoczyć faworyta. Zdemolował rywala i wziął się za Tysona Fury'ego. Szaleństwo po brutalnym nokaucie na Wembley Tyson wprost mówi o sile ciosu, którą Francis może wywrócić Brytyjczyka. Mike Tyson zdradza przepis na nokautowanie rywali. "Proste" W rozmowie z "Daily Mail" Tyson ubolewa, że w obecnym boksie, z powodu ego samych zawodników a także wszechobecnej polityki, brakuje częstych walk pomiędzy najlepszymi. Podkreśla, że wielu imponuje warunkami fizycznymi, obecna generacja ma atletyczną budowę, ale w parze z tym nie idzie to, co jest solą boksu. Dlatego jako pozytywny przykład podał Joe Joyce'a, ostatnio dwukrotnie pokonanego przez Zhilei Zhang, doceniając że Brytyjczyk właśnie nie unika wyzwań. A przy okazji przywołał swoją filozofię boksowania, która czyniła z niego postrach w latach 90. Wielu zawodników jeszcze przed pierwszym gongiem przegrywało z "Bestią", a sporo rywali było tłamszonych ultraofensywnym stylem boksowania. - Moja filozofia walki z rywalami i nokautowania ich polegała na wywieraniu na nich jak największej presji. To była po prostu presja, presja, presja. Należało sprawić, aby popełniali błędy, a następnie kontratakowałem nokautem. Proste - wyznał Mike Tyson i przypomniał, że rzucenie na deski Larry'ego Holmesa w 1988 roku dało mu najwięcej satysfakcji, bowiem poprzysiągł zemstę za Muhammada Alego, pobitego osiem lat wcześniej właśnie przez Holmesa.