Załęcki nie ma nic z prawdziwego boksera, ale w walce ze Szpilką miał metodę. Zrobił to, co zapowiadał, czyli od razu zaczął rzucać zamaszystymi ciosami na głowę Szpilkę i kilka razy trafił. Zresztą sam "Szpila" po walce przyznał, że poczuł siłę uderzenia rywala. Załęcki: "Miałem duże szanse wygrać"; Szpilka: "Jak czytam te wypociny..." Szybko jednak pojedynek został zatrzymany, bo przy próbie uderzenia obrotowego "Bad Boy" tak niefortunnie zerwał kolanem, że odnowiła mu się kontuzja, której nabawił się w okresie przygotowań. Przez chwilę było gorąco, bo Szpilkę poniósł temperament, ale równie szybko obaj z klasą podziękowali sobie po walce. Teraz jednak znów wzrasta temperatura, a pierwszy do "pieca" dołożył Załęcki. Napisał na Facebooku wiadomość, w której odnosi się do przebiegu walki. Oto fragment: "Uważam to samo, co większość z was! Miałem duże szanse wygrać. Nie dostałem żadnego ciosu, próbę wejścia w nogi wybroniłem bez wysiłku. Czy przegrałem przez kontuzje? Chyba każdy widział, że upadłem przez ból! To nie szukanie wymówek, ale nikt mi nie powie, że przegrałem przez to, że byłem gorszy, bo mimo że może nawet tak było, to ta walka tego nie pokazała. Nie dostałem ani jednego ciosu, nawet gdy leżałem, bo każdy cios zatrzymał się na gardzie! Umiem przyznać się do porażki, gdybym dostał cios i padł, nie byłaby to wina kontuzji, gdybym padł przez brak tlenu to byłaby to wina tego, że byłem gorszy. Jednak jeśli upadam przez nogę, nie dostając nawet pół ciosu to nie powiem, że poniosłem porażkę" - stwierdził "Bad Boy". Na reakcję Szpilki nie trzeba było długo czekać. "Ogólnie nie wypowiadałem się w ogóle na ten temat. Znamy się z Denisem, ale jak czytam te wypociny, które napisałeś, to mnie zalewa... Kolego, nie zdążyłem zadać żadnego ciosu, bo walka ma rundy, czas żeby dobrać się do przeciwnika. A nie machać na oślep cepami i brakło mi tak naprawdę sekund, żeby był koniec . Nie wyszło, bo zdałeś sobie sprawę, że już nic nie zrobisz, a zaraz wyłapujesz" - odrzekł były pretendent do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej. Czy to oznacza, że ich rewanż jest kwestią czasu?