Ciężkim nokautem zakończyło się starcie Artura Szpilki z Deontayem Wilderem. Pięściarz z Wieliczki w dziewiątej rundzie po potężnym ciosie czempiona padł na deski i długo się nie podnosił. Polak prosto z ringu został odwieziony do szpitala, gdzie znajdował się pod obserwacją lekarzy, a kiedy doszedł do siebie, postanowił zabrać głos ws. swojego pojedynku. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Szpilka stwierdził: "Jakkolwiek to zabrzmi, to powiem, że Wilder wcale nie bije tak mocno. Przyjąłem kilka ciosów, ale spodziewałem się jakiejś strasznej siły w jego rękach". Takie słowa Polaka mogą dziwić, bo przecież Amerykanin dał Szpilce lekcję boksu zakończoną brutalnym finałem. Stwierdzenie w tej sytuacji, że Wilder "wcale nie bije tak mocno", brzmi jak kiepski żart.