Pierwszy pojedynek, do którego doszło 10 listopada w Arenie Gliwice, wzbudził ogromne emocje. Walka od pierwszej do dziesiątej rundy trzymała w napięciu, ale sporą rzeszę kibiców najbardziej rozgorączkował werdykt sędziów. Trójka arbitrów niejednogłośnie wypunktowała zwycięstwo Szpilki. Emocje były tak wielkie, że w okolicach ringu doszło do zamieszek, a w ringu gorączkował się sam "Szpila", którego powstrzymywali między innymi psycholog oraz narzeczona. Od razu pojawiły się głowy, że najwłaściwszą decyzją byłoby zorganizowanie rewanżu, który z punktu widzenia organizatorów byłby bez wątpienia samograjem. O tym, że warto kuć żelazo póki gorące, świadczy doświadczenie z niedoszłym pojedynkiem Szpilki z Krzysztofem Zimnochem, gdy przegapiono najlepszy moment na tę konfrontację, pełną osobistych animozji. W rozmowie z portalem ringpolska.pl organizator gali w Gliwicach, a jednocześnie promotor "Szpili" Andrzej Wasilewski przekonuje, że jego zdaniem powinno dojść do drugiego starcia byłych pretendentów do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej. - Jestem absolutnie za tym, żeby zrobić taką walkę rewanżową, bo rzadko zdarza się na polskim podwórku taka walka. Jeżeli można robić walki o dużym warunku emocjonalnym lub sportowym, ewentualnie tym i tym jednocześnie, to powinniśmy zdecydowanie robić. Szczególnie że nie są to pięściarze młodzi. Artur jest w wieku średnim zbliża się do 30, a Mariusz Wach do 40. Jeden i drugi walczyli o tytuł mistrza świata, obaj dużo widzieli w ringu. Wiedzą jak pachnie duży pieniądz, bliskość mistrzostwa świata i ból porażki po takiej walce. Dlatego myślę, że do takich walk powinno dochodzić - tłumaczy szef największej w Polsce grupy boksu zawodowego. - Inną rzeczą jest to, czy nasz rynek ma wyporność finansową na organizowanie takich pojedynków. Gala w Gliwicach, choć jeszcze nie znam końcowych wyników, to nie sądzę, by wyszły "na zero". Z drugiej strony uważam, że przynajmniej raz w roku jesteśmy winni organizować kibicom tak duże wydarzenie - dodał promotor w rozmowie z ringpolska.pl. AG