Polscy kibice z wielkim zadowoleniem przyjęli wiadomość, że po pierwszym falstarcie, za drugim razem udało się doprowadzić do pojedynku najpopularniejszego polskiego pięściarza zawodowego Artura Szpilki z planującym wielką karierę w wadze ciężkiej Adamem Kownackim. Z takiego obrotu wydarzeń radości nie kryje także promotor Szpilki, Andrzej Wasilewski, który na własnej skórze doświadczał w mediach społecznościowych frustracji swojego podopiecznego. Głównie z tego powodu panowie, nie raz i nie dwa, prowadzili gorące polemiki na Twitterze. - Nie jestem zadowolony tylko z tego, że do tej walki ma dojść dopiero w lipcu. Bardzo żałuję, że nie odbyła się w kwietniu, gdy pierwotnie była planowana. Po prostu straciliśmy prawie trzy miesiące i pojawiło się trochę niepotrzebnych nerwów - przyznaje Wasilewski. Nieaktywność w ringu 28-letniego "Szpili", trwająca od stycznia 2016 roku i pamiętnego nokautu z rąk Deontaya Wildera, zaczynała być coraz bardziej niepokojąca. - To prawda, dlatego jestem bardzo zadowolony, że Artur wraca na ring, bo sytuacja była zupełnie beznadzieja pod każdym względem. Przez tę przerwę zaczęło robić się już naprawdę niebezpiecznie, co wywoływało frustrację w nas wszystkich - przyznaje współwłaściciel grupy Sferis KnockOut Promotions. Z wypowiedzi Wasilewskiego wynika, że w zaistniałych okolicznościach Szpilce nie mógł trafić się lepszy rywal od legitymującego się podwójnym obywatelstwem (polskim i amerykańskim), 28-letniego Kownackiego. - Dla mnie to bardzo pozytywna rzecz. Otóż, po tak długiej przerwie, nikt z nas nie wie, łącznie z samym Arturem, jak będzie zachowywał się w ringu. Oczywiście mamy nadzieję, że wszystko wyjdzie absolutnie normalnie, ale teraz nikt tego nie wie - argumentuje promotor. Niepokonany Kownacki (15 zwycięstw, 12 przez nokaut), o pseudonimie ringowym "Babyface", zdaniem naszego rozmówcy ma kilka walorów, które czynią go wartościowym oponentem dla "Szpili" w walce powrotnej. - Adam jest zawodnikiem o bardzo twardej głowie, podobno ciężkich i szybkich rękach, natomiast nie wydaje się, żeby był wielkim wirtuozem boksu. Dlatego sądzę, że jest właściwie dobranym rywalem - przypuszcza promotor, z wykształcenia prawnik. Patrząc na styl obu pięściarzy, wcale nie jest wykluczone, że to właśnie Polacy skradną show, które w teorii jest zarezerwowane dla głównych bohaterów walki wieczoru, czyli byłego mistrza wagi lekkiej Omara Figueroa (26-0-1, 18 KO) oraz ex-czempiona czterech kategorii Roberta Guerrero (33-5-1, 18 KO). - Na pewno będzie to zażarta i twarda walka. Jestem przekonany, że Adam będzie robił, co w jego mocy, żeby ten pojedynek wygrać. Tyle że, przynajmniej na papierze, wydaje się, że umiejętności Artura są wyższe i to on powinien wygrać - kończy największy promotor w kraju. Zobacz, co Adam Kownacki miał do powiedzenia Interii o walce z Arturem Szpilką Artur Gac