Szokujące losy Usyka, Ukrainiec "wyrzuca" pas mistrza świata. Znajomy ujawnia szalony plan
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że Ołeksandr Usyk w swoim najbliższym starciu skrzyżuje rękawice z Fabio Wardleyem, chcąc pozostać na ścieżce bronienia wszystkich mistrzowskich pasów w wadze ciężkiej. Tak bezpośrednio wynikało ze słów Siergieja Łapina, czyli trenera i przyjaciela pięściarza w jednym. A także innej osoby z otoczenia Ukraińca, jak kilkanaście dni temu ustalała Interia. Co zatem stoi za woltą giganta boksu i jaki teraz ma plan niepokonany czempion z Symferopola?

Kibice boksu mają arcytrudne zadanie. Trzeba być naprawdę mocno zaangażowanym fanem pięściarstwa, by - co wydaje się wiedzą podstawową i fundamentalną - orientować się we wszystkich mistrzach, jakich w tej chwili mamy w boksie zawodowym. Szybka matematyka, czyli siedemnaście kategorii wagowych i w każdej z nich pasy czterech prestiżowych kategorii wagowych powodują, że obecnie mamy rozdanych 68 tytułów mistrzowskich. Czy to jest normalne? Czy to jest jasne i czytelne? Drodzy kibice, odpowiedzcie sobie sami...
W co gra Ołeksandr Usyk, rezygnując z pasa MŚ?
Kwestii, trudnych do zrozumienia w tym biznesie, którego nierzadko bywa więcej od sportu, jest multum. Co sprawia, że nie zawsze wszystko to, co w teorii spina się w całość, na końcu daje spodziewany efekt w postaci choćby zakontraktowania walki. Doskonałym przykładem jest właśnie niedoszły (na razie?) pojedynek Ołeksandra Usyka z Fabio Wardleyem, do niedawna pracownikiem biurowym, który sensacyjnie znokautował Josepha Parkera 25 października w walce wieczoru na gali w Greenwich. Stawką był tytuł tymczasowego mistrza świata WBO wagi ciężkiej.
"World Boxing Organization otrzymała formalną wiadomość od zespołu Ołeksandra Usyka dotyczącą przyszłości tytułu mistrza świata WBO wagi ciężkiej. Po gruntownym namyśle, Usyk zdecydował się zrzec tytułu" - napisała federacja z siedzibą w San Juan (Portoryko) w specjalnym komunikacie. Dodajmy, prezes WBO Gustavo Olivieri podkreślił, że Usyk bezdyskusyjnie zasłużył na miano superczempiona WBO (pierwszym został Dariusz Michalczewski - cała rozmowa z "Tygrysem" dostępna jest TUTAJ), a decyzja nie zamyka mu drzwi, by niebawem upomnieć się o tytuł tej organizacji. "To nie pożegnanie, ale - jak wyraził to zespół Usyka - pełna szacunku pauza. Drzwi federacji WBO zawsze pozostaną otwarte dla Ołeksandra Usyka" - napisał prezydent.
Dziś wszyscy zadają sobie pytanie: dlaczego Usyk podjął taką decyzję? Dlaczego nie chciał stanąć do obrony kompletu pasów i przedłużyć status niekwestionowanego mistrza? Co go motywowało i nim kierowało?
Aby nieco bardziej poznać dynamikę wydarzeń, Interia kontaktowała się z osobą, która pozostaje w szerszym otoczeniu ukraińskiego arcymistrza. Najpierw sam usłyszałem pytanie, by spróbować odpowiedzieć, dlaczego Usyk tak postąpił. Odparłem, że sztab Ukrainiec i jego sztab mogli od początku mówić o pojedynku ze zwycięzcą walki Parker - Wardley, bo zakładali wygraną dużo bardziej popularnego i rozpoznawalnego Parkera. Tymczasem zwyciężył pięściarz, który dopiero przebija się do świadomości kibiców, więc ryzyko walki z kimś takim jest nieadekwatne do zysku.
Szokujący trop w sprawie Usyka. Znajomy Ukraińca się wygadał
- Przypomnę panu, że to nie pierwszy raz, bo Ołeksandr podobny manewr wykonał już odnośnie pasa IBF, który trafił na konto Daniela Duboisa, a później Usyk pokonał Anglika i znów był "undisputed". Pamiętajmy, że każda federacja ma swój regulamin, w którym formułuje termin przystąpienia do obrony swojego pasa. Tymczasem Ołeksandr jest już wiekowym zawodnikiem, a teraz borykał się jeszcze z kontuzją pleców. Wysłaliśmy dokumentację medyczną i termin możliwej walki z Wardleyem został wprawdzie przesunięty, ale nie o tyle, by dać Ołeksandrowi pełen, trzymiesięczny komfort przygotowań. Dlatego zdecydował o zwakowaniu pasa - mówi osoba z otoczenia Usyka. I od razu dodaje:
- Jeśli Wardley wygra najbliższą walkę, to myślę, że Usyk z nim powalczy, aby znów być absolutnym mistrzem. Dał mu pas w prezencie, więc będzie chciał go sobie odebrać. W każdym razie twierdzę, że następnym rywalem Ołeksandra będzie ten pięściarz, który w walce zdobędzie pas WBO.
I tutaj znów w grę wchodzi większa układanka. Bo nawet zakładając, że to niedawny uczestnik walk z cyklu "Białych Kołnierzyków" Fabio Wardley wygra najbliższy pojedynek, następnie dostanie czas na odpoczynek plus kilka kolejnych miesięcy, aby odbyć pełny cykl przygotowań do starcia z Usykiem. Jak to nałoży się na plany Ukraińca? Czy w takiej sytuacji Ukrainiec będzie czekał wiele miesięcy, być może nawet rok, aby ponownie wejść do ringu?
I tutaj dochodzimy do szalenie ciekawego wątku. - A może pomiędzy zrobimy jakąś freakową walkę? - słyszymy od naszego rozmówcy. Na moje stwierdzenie, czy Usyk jednak nie patrzy takimi kategoriami, że z pozycji wielkiego, niepokonanego czempiona i żywej legendy boksu, wchodzenie w coś takiego jeszcze w trakcie kariery może nie być jednoznacznie dobrze odebrane, stwierdził:
- Wie pan, jeśli jesteś na tym etapie i masz propozycję zarobić multum milionów dolarów, to wie pan... Ja bym skorzystał dla zabawy. Ustawiłbym sobie takie "reguły gry", żebym nie zrobił wstydu czy to w formuje MMA, czy kick-boxingu.
Wiadomo, że w grę raczej nie wchodziłby pięściarz i Youtuber Jake Paul, który pisze się na wielkie ryzyko w walce z byłym mistrzem świata Anthonym Joshuą. Anglik powziął zasadniczą decyzję i nie tylko trenuje w gymie ukraińskiego mistrza w miejscowości Gandia w Hiszpanii, ale także pod okiem jego sztabu, w tym dr Jakuba Chyckiego. Ale jest ktoś jeszcze, sportowiec z krwi i kości, który generuje olbrzymie zainteresowanie. Nazywa się Conor McGregor.
- Myślę, że to by była rekordowa walka, widzę w puli setki milionów dolarów. Pod względem show i zarobku to byłaby walka tysiąclecia - słyszymy.
Kontuzja pleców ma już nie dawać się Usykowi we znaki, ale cały czas jest jeszcze w toku rehabilitacji. Według naszych źródeł, Ukrainiec obecnie przebywa w swojej ojczyźnie.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: artur.gac@firma.interia.pl













